Zabił zgodnie z przepisami

Sierżant Bundeswehry nie stanie przed sądem za zabicie w Afganistanie dwójki dzieci i ich matki, bo działał zgodnie z przepisami. Cywile coraz częściej padają ofiarami pomyłek żołnierzy NATO. Zachód może przez to przegrać afgańską wojnę

Aktualizacja: 20.05.2009 07:06 Publikacja: 20.05.2009 04:30

Polacy w Afganistanie

Polacy w Afganistanie

Foto: Fotorzepa, Seweryn Sołtys

28 sierpnia ubiegłego roku na punkcie kontrolnym w Kunduzie w północnym Afganistanie panował już półmrok, gdy żołnierze Bundeswehry i towarzyszący im oddział afgański zauważyli kilka samochodów. Kierowcy nie reagowali na wezwania do zatrzymania ani na strzały ostrzegawcze.

28-letni starszy sierżant Bundeswehry otworzył ogień do jednego z aut. Zginęli matka i dwoje dzieci, cztery osoby zostały ranne. Sprawa wywołała w Niemczech dyskusję o roli Bundeswehry w Afganistanie, gdzie – jak twierdził były minister obrony – armia niemiecka broni wolności i demokracji. Sprawą zajęła się prokuratura. Wczoraj umorzyła śledztwo.

[srodtytul]Miał prawo sądzić, że to atak[/srodtytul]

„Podejrzanemu nie można zarzucić, że działał niezgodnie z przepisami” – czytamy w komunikacie prokuratury. Jest w nim mowa o ograniczonej widoczności, a sierżant podobno celował w tablice rejestracyjne. Miał też podstawy, by sądzić, że on i jego towarzysze są celem ataku.

– Dobrze, że kończy się okres niepewności dla naszych żołnierzy – skomentował decyzję prokuratury minister obrony Franz-Josef Jung. Rzecznik ministerstwa przypomniał „Rz”, że był to pierwszy przypadek śmierci cywilów z rąk niemieckich żołnierzy. W tym czasie zginęło 32 żołnierzy Bundeswehry.

Niemcy pełnią służbę w rejonach, gdzie panuje względny spokój. Niemiecki kontyngent w Afganistanie w ramach sił międzynarodowych ISAF liczy 3,5 tys. żołnierzy. Wkrótce dołączy do nich kolejny tysiąc.

[srodtytul]Wyjaśnić każdy błąd[/srodtytul]

Liczba Afgańczyków, którzy zginęli w wyniku działań NATO lub z rąk talibów w ostatnich kilkunastu miesiącach, dramatycznie wzrosła. Według ONZ najtragiczniejszy od rozpoczęcia operacji w Afganistanie był 2008 rok. Zginęło aż 2118 cywilów. Za ponad 800 ofiar odpowiedzialni są żołnierze zachodniej koalicji i afgańska armia. Krew cywilów mają na rękach żołnierze wielu państw biorących udział w tej operacji, m.in. Polacy i Australijczycy. W sierpniu zeszłego roku w wyniku ostrzelania przez polskich żołnierzy wioski Nangar Khel zginęły m.in. dwie kobiety i troje dzieci.

– Oczywiście na wojnie błędy się zdarzają. Ale za każdym razem powinno być przeprowadzone niezależne śledztwo wyjaśniające kulisy śmierci cywilów i sprawdzające, dlaczego żołnierz był przekonany, że jego życie jest zagrożone – podkreśla w rozmowie z „Rz” Marc Garlasco, ekspert ds. wojskowych organizacji Human Rights Watch. – Niestety, niektórzy żołnierze czują się bezkarni, ponieważ zdarzały się przypadki, w których śmierć Afgańczyków nie została wyjaśniona. A informacje, które dostarczały organizacje praw człowieka czy członkowie afgańskich władz, były ignorowane.

[srodtytul]Nieznane losy wojny[/srodtytul]

Najczęściej do śmiertelnych pomyłek muszą się przyznawać Amerykanie. Większość cywilów ginie w przeprowadzonych przez nich nalotach. To one wywołują najostrzejsze protesty ludności. Filmy z dokonanych przez amerykańskie bomby masakr są wykorzystywane przez talibów do szerzenia antyzachodniej propagandy. Zdają sobie z tego sprawę dowódcy sił USA. Przewodniczący Kolegium Połączonych Sztabów admirał Mike Mullen ostrzegał wczoraj, że śmierć cywilów w amerykańskich nalotach może zagrozić nowej strategii przyjętej przez prezydenta Baracka Obamę. – Sądzę, że za każdym razem, gdy zabijamy cywilów, wystawiamy tę strategię na niebezpieczeństwo – oznajmił. Podkreślił, że lata 2009 i 2010 będą niezwykle istotne dla powodzenia operacji w Afganistanie.

Może niżsi rangą amerykańscy dowódcy zbyt beztrosko podchodzą do ofiar wśród cywilów?

– Sądzę, że bardzo solidnie podchodzą do tej kwestii, gdy mają czas na zaplanowanie nalotu. Problem pojawia się wtedy, gdy muszą działać nagle. W takich sytuacjach najczęściej giną cywile – tłumaczy Marc Garlasco.

28 sierpnia ubiegłego roku na punkcie kontrolnym w Kunduzie w północnym Afganistanie panował już półmrok, gdy żołnierze Bundeswehry i towarzyszący im oddział afgański zauważyli kilka samochodów. Kierowcy nie reagowali na wezwania do zatrzymania ani na strzały ostrzegawcze.

28-letni starszy sierżant Bundeswehry otworzył ogień do jednego z aut. Zginęli matka i dwoje dzieci, cztery osoby zostały ranne. Sprawa wywołała w Niemczech dyskusję o roli Bundeswehry w Afganistanie, gdzie – jak twierdził były minister obrony – armia niemiecka broni wolności i demokracji. Sprawą zajęła się prokuratura. Wczoraj umorzyła śledztwo.

Pozostało 84% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021