Chodzi o dolary nowozelandzkie, czyli równowartość19 milionów złotych. Mieszkający w Rotorua Nowozelandczyk Leo Gao i jego przyjaciółka, Australijka Cara Young, wystąpili do Westpac Bank o kredyt w wysokości 10 tysięcy dolarów. Omyłkowo dostali 10 milionów. Pobrali 6 milionów (ponad 11 milionów złotych) i zniknęli.
Prowadzili stację benzynową BP. 7 maja była jeszcze czynna, ale dzień później została zamknięta. Na drzwiach zawisła kartka informująca o bankructwie firmy. Przez kolejne dni dostawcy zostawiali zamówione wcześniej zakupy i gazety przed drzwiami. Część zabierali przechodnie. 20 maja pojawiła się ekipa BP: zabrała zapasy paliwa oraz dystrybutory.
Prowadzący śledztwo starszy sierżant David Harvey podczas konferencji prasowej powiedział jedynie, że pieniądze zostały przekazane „za granicę” – pisał dziennik „New Zealand Herald”. Bank odzyskał pozostawione na koncie 4 miliony. Przedstawiciel firmy przyznał, że winien jest pracownik banku, a nie system komputerowy. Istnieją podejrzenia, że Gao i Young trafili do Chin albo do Korei. Miejscowa telewizja podkreśla, że Nowa Zelandia z wieloma krajami nie podpisała umowy o ekstradycji. Uciekinierzy mogą się ukryć w Afryce, w Ameryce Południowej, w części Azji i Europy: odzyskanie pieniędzy będzie więc trudne, jeśli nie niemożliwe.
Pomyłki bankowe nie należą do rzadkości. W 2008 roku para z Pensylwanii w USA, Randy Pratt i Melissa Marie Pratt, odkryła, że na rachunku bankowym zamiast 1772,50 ma 177 250 dolarów. Wydali 50 tysięcy, zanim trafili do aresztu. Randy Pratt twierdził, że pieniądze były „darem od Boga”. Jego żona przyznała, że jest winna kradzieży.
W 2006 roku mieszkaniec rosyjskiego Nowosybirska, były oficer milicji Jewgienij Borodin, stwierdził, że na rachunku bankowym ma miliony rubli. Pieniędzy wciąż przybywało, w końcu wydruk z bankomatu pokazywał kwotę 20 miliardów rubli (2 miliardy złotych) – pisała „Komsomolska Prawda”.