Otwarta dzisiaj w berlińskim Pałacu Pruskich Następców Tronu wystawa nosi tytuł „Die Gerufenen” („Wezwani”) i obejmuje 800 lat historii osadnictwa niemieckiego, do początków XX w. Na setkach plansz, zdjęć i tekstów wyjaśniających zaprezentowano dzieje emigracji niemieckich osadników na obszary dzisiejszych Moraw, Czech, Słowacji, Rumunii, Węgier, Bałkanów, krajów bałtyckich, Rosji oraz do Łodzi i Wołynia.
– Chodziło nam o przedstawienie pokojowego charakteru osadnictwa. Niemcy przybywali na zaproszenie władców tych ziem, aby zagospodarować leżące odłogiem obszary – tłumaczyła Erika Steinbach. Do organizacji wystawy skłoniło ją, jak mówiła dziennikarzom, pokutujące w części niemieckiego społeczeństwa przekonanie, że osadnicy „przyszli wraz z Hitlerem i zostali później słusznie wypędzeni”. – Tymczasem niemieccy osadnicy przybywali nie z mieczem i nie na czołgach – powiedziała szefowa BdV.
Nie ma więc na wystawie zakonu krzyżackiego i wspieranego przez zakon osadnictwa. Nie ma też nic o niemieckim osadnictwie na obszarach włączonych do Prus po rozbiorach Polski. – Przedmiotem wystawy nie jest historia Rzeszy Niemieckiej, lecz dzieje osadnictwa na ziemiach, które nie należały do utworzonej w 1871 roku Rzeszy Niemieckiej – mówił „Rz” Wilfried Rogasch, kurator wystawy.
– Wyłączenie problematyki pruskiego osadnictwa na polskich ziemiach zajętych przez Prusy świadczy, że organizatorzy poszli na łatwiznę, unikając trudnych tematów – mówi Oliver Loew, historyk z Niemiecko- Polskiego Instytutu w Darmstadt. Takich jak działalność bismarckowskiej Hakaty i celowej polityki wynarodowiania polskiej ludności. To jednak nie pasuje do posłania wystawy o pokojowym i cywilizacyjnym charakterze niemieckiego osadnictwa według schematu, że witani w przeszłości z otwartymi ramionami niemieccy osadnicy przekształcili się w niesłusznie wysiedlonych. Jednym zdaniem wspomniano o osadnictwie za czasów Hitlera. Takim jak Heim ins Reich (Powrót do ojczyzny), w ramach którego przesiedlano Niemców na obszary Zamojszczyzny, jak chociażby rodzinę obecnego prezydenta RFN Horsta Köhlera.