Kluczowym stwierdzeniem jest jednak następujące sformułowanie polemiki „Pokazuje to jednak ,że autor [znaczy ja – wstawka moja] mylnie utożsamia nadzór nad rynkiem z ochroną praw podstawowych”. Otóż, obawiam się, że w AIA chodzi właśnie o ochronę praw podstawowych osób fizycznych.
Istotą nadzoru nad wykorzystaniem SI na rynku EU jest ochrona praw podstawowych osób fizycznych przed ryzykiem dla nich płynącym z korzystania z tych technologii.
W RODO nie chodzi wcale o zagrożenia dla prywatności
AIA reguluje wykorzystanie sztucznej inteligencji WYSOKIEGO RYZYKA dla PRAW PODSTAWOWYCH osób fizycznych. O to samo chodzi w RODO. RODO ma chronić prawa i wolności osób fizycznych oraz nadzorować ryzyko dla tych praw i wolności. AIA ma nadzorować ryzyko dla praw podstawowych. Jaka jest różnica? Żadna. Nadzór nie ma się skupiać na tym, który z dostawców technologii zarobi na naszym rynku więcej, ani żeby to była uczciwa konkurencja. Nadzór ma chronić osoby fizyczne przed ryzykiem dla ich praw podstawowych płynącym z wykorzystania SI wysokiego ryzyka.
Niezrozumienie celu AIA wiąże się najwyraźniej z niezrozumieniem samego RODO. W RODO nie chodzi wcale o zagrożenia dla prywatności. Chodzi o (wszelkie) ryzyka dla praw i wolności człowieka płynące z naruszenia prywatności. Te ryzyka to mogą być ryzyka uszkodzeń ciała, śmierci, katastrof, utraty pracy, manipulacji, ograniczenia praw obywatelskich, inwigilacji, oszustwa, odmowy świadczeń medycznych lub ich refundacji etc. I o takie właśnie zagrożenia chodzi w AIA.
Owszem, zarządzanie ryzykiem jest dużo starsze niż RODO, tak ja jestem dużo starszy niż autor polemiki. Nowością jednak w zarządzaniu ryzykiem, że tak jak w RODO, w AIA ocenia się ryzyko dla podmiotu trzeciego – osób fizycznych, a nie dla organizacji, oraz ocenia się je w kategoriach bezwzględnych.