Wizyta Friedricha Merza w polskiej stolicy pozostaje niepewna z powodu przyspieszenia, jakiego doznały wydarzenia światowe. Jeśli jednak do niej dojdzie, będzie miała charakter partyjny. CDU/CSU i PO należą do wspólnej frakcji w europarlamencie: Europejskiej Partii Ludowej.
Przed wyborami do Bundestagu 23 lutego chadecy mogą liczyć na 32 proc. poparcia, zdecydowanie najwięcej ze wszystkich ugrupowań politycznych – podaje agregator sondaży portalu Politico. Dlatego jest właściwie przesądzone, że to Friedrich Merz będzie następnym kanclerz Niemiec, choć nie wiadomo, czy wejdzie w koalicję z SPD (15 proc.), czy Zielonymi (12 proc.)
– Wiążemy z nim nadzieję na zmianę na lepsze niemieckiej polityki – mówią „Rz” wysokiej rangi polskie źródła dyplomatyczne. – Staraliśmy się o takie spotkanie, ale także po stronie Merza była taka chęć – dodają nasi rozmówcy.
Merz uważa, że Polska powinna była zostać zaproszona na szczyt w Berlinie z udziałem Joe Bidena
Kilka dni temu Merz zaproponował utworzenie grupy kontaktowej składającej się z Niemiec, Francji, Polski i Wielkiej Brytanii, której zadaniem byłoby wspieranie Ukrainy w sytuacji, gdy taka pomoc ze strony Stanów Zjednoczonych po wygraniu wyborów przez Donalda Trumpa jest niepewna. Friedrich Merz skrytykował też brak zaproszenia dla przedstawiciela Polski na spotkanie obecnego kanclerza Olafa Scholza z Joe Bidenem, Emmanuelem Macronem i sir Keirem Starmerem 18 października w Berlinie. Obecny niemiecki rząd zaakceptował jednak zainicjowany w Warszawie format Wielkiej Piątki UE (Polska, Niemcy, Francja, Włochy i Hiszpania) i Wielkiej Brytanii na poziomie szefów dyplomacji. W najbliższy czwartek na spotkanie w takim właśnie formacie leci nad Sprewę Radosław Sikorski.
Czytaj więcej
80 lat od końca II wojny światowej mamy nową wojnę w Europie: w Ukrainie. I to ta ostatnia powinn...