Porywacze mieli zażądać od armatora okupu. Nie ujawniono jednak, o jaką sumę może chodzić. Według rosyjskich mediów, może to być półtora miliona dolarów. Nadal nie wiadomo, gdzie może się znajdować statek pływający pod maltańską banderą z rosyjską załogą. [wyimek]Zaginięcie statku na jednym z najbardziej uczęszczanych szlaków handlowych, jest zagadką[/wyimek]
Dyrektor spółki żeglugowej Solchar Management Wiktor Matwiejew powiedział, iż jego pracownicy przez okrągłą dobę próbują nawiązać łączność z załogą Arctic Sea. - Modlę się o ich życie - wyznał.
W południe pojawiła się informacja, że z jednostki wysłano krótki sygnał świadczący o tym, że jest na wodach Zatoki Biskajskiej. Jednak francuska marynarka wojenna zaprzeczyła tym informacjom. Wcześniej podawano, że zaginiona jednostka jest w pobliżu Wysp Zielonego Przylądka.
Noszący banderę maltańską statek był oczekiwany 4 sierpnia w porcie Bidżaja w Algierii, dokąd wiózł ładunek fińskiego drewna. Po raz ostatni kontakt z jego załogą nawiązano 28 lipca w trakcie przechodzenia Cieśniny Kaletańskiej, prowadzącej z Morza Północnego na otwarte wody Atlantyku.
Eksperci porównują tę sprawę z akcjami piratów u wybrzeży Somalii, ale zwracają uwagę na stosunkowo niską wartość ładunku i samego niewielkiego 4-tysięcznika. Do tej pory ataki piratów na wodach europejskich zdarzały się niezwykle rzadko, a zaginięcie statku na jednym z najbardziej uczęszczanych szlaków handlowych, jest zagadką.