Melissa miała 1,57 promila alkoholu we krwi, a jej koleżanka Susan niewiele mniej. Obie dziewczyny skończyły właśnie 15 lat. W ciepły wieczór minionego weekendu berlińska policja znalazła je siedzące bez ruchu na trotuarze niedaleko jednego z centrów handlowych. Trafiły do szpitala z objawami zatrucia alkoholowego. Podobny los spotkał 18 ich kolegów i koleżanek.
– Był to pod tym względem rekordowy weekend – mówi rzecznik berlińskiej policji. Rekordzistą był 14-latek, który miał prawie dwa promile alkoholu we krwi. – Tak jest nie tylko w Berlinie. W całych Niemczech rośnie zastraszająco liczba nastolatków upijających się na umór w weekendowe wieczory – mówi Barbara Isensee z kilońskiego Instytutu Terapii i Badań Zdrowia.
Młodzi ludzie upijają się pragnąc w ten sposób odreagować stres, zapomnieć o problemach w szkole i w domu. Ze statystyk wynika, że dziewięć lat temu do szpitali trafiło 9,5 tys. nastolatków w stanie alkoholowego zamroczenia. W roku ubiegłym było ich już 23 tys.
– Nie możemy tego dłużej tolerować – twierdzi Sabine Bätzing, pełnomocniczka rządu ds. narkotyków. Od lat domaga się zaostrzenia przepisów dotyczących sprzedaży alkoholu młodzieży. Na próżno.
W Niemczech legalnie nabyć może piwo lub wino każdy 16-latek. Efekt jest taki, że w parkach, na ulicznych ławkach w okolicy stacji benzynowych czy dworców młodzież szkolna upija się do nieprzytomności całkiem legalnie na oczach policjantów i służb porządkowych, bo w Niemczech można pić alkohol w dowolnym miejscu publicznym. Także wysokoprocentowe alkohole, z których kupnem młodzi ludzie nie mają żadnych problemów.