Nikt nie pomaga cierpiącym żołnierzom

Tragiczne skutki misji pokojowych. Australijscy weterani wojen w Afganistanie i Iraku czują się opuszczeni przez państwo

Aktualizacja: 29.09.2009 08:36 Publikacja: 29.09.2009 02:13

Dziennik „The Australian” opisuje losy byłego żołnierza (występującego pod przybranym imieniem Jim). Jego służba w Iraku była bardzo ciężka – 20 godzin dziennie na nogach, ostrzeliwany rakietami i ogniem moździerzy. Wrócił do kraju w 2006 roku. Popadł w depresję, dziesięć razy usiłował popełnić samobójstwo. Nikt z armii się nim nie zainteresował. Nie zadzwonili do niego ani koledzy z jednostki, ani dowódcy.

[wyimek]Australijska armia ukrywa przed społeczeństwem prawdziwą liczbę rannych [/wyimek]

– Płacze i krzyczy przez sen. Próbuje się kryć, gdy słyszy odgłos przypominający wystrzał. Usiłował się powiesić ubrany w mundur, by pokazać, co wojsko robi swoim ludziom – opowiada jego narzeczona.

Według Micka Quinna z Australijskiego Stowarzyszenia Żołnierzy Sił Pokojowych coraz więcej powracających z Iraku i Afganistanu cierpiących na schorzenia psychiczne. – Najpierw są hiperaktywni i wybuchowi. Potem po prostu się załamują – twierdzi.

W dodatku armia australijska usiłuje ukryć przed społeczeństwem prawdziwą liczbę i stan osób, które zostały ranne podczas misji pokojowych. „The Australian” odkrył, że ranni w Afganistanie żołnierze kierowani są do szpitali pod fikcyjnymi nazwiskami. Gazeta opisała przypadek ciężko rannego, który trafił do prywatnego szpitala w Nowej Południowej Walii. Lekarze i pielęgniarki musieli złożyć przysięgę, że zachowają tajemnicę. Według Ministerstwa Obrony chodzi o ochronę prywatności rannych, a także o to, by wróg nie mógł wykorzystać informacji o ofiarach do celów propagandowych. Efekt jest taki, że 11 Australijczyków, którzy zginęli w Afganistanie, zostało uhonorowanych, a trumny z ich zwłokami uroczyście witano na lotniskach. Nikt natomiast nie witał i nie nagradzał 83 rannych, z których wielu odniosło ciężkie obrażenia.

– Australia nie ma pojęcia, jak niektórzy z tych chłopców cierpieli po odniesieniu straszliwych ran. Znam jednego, który sześć razy został postrzelony w pierś i brzuch, i nikt nie ma o tym pojęcia. To smutne – mówi Dave Lewis, szef Australijskiego Stowarzyszenia Specjalnych Służb Lotniczych.

Los wdów po poległych też jest nie do pozazdroszczenia. Minister ds. kombatantów Alan Griffin obiecał, że władze się nimi zajmą. Stało się tak jednak dopiero, gdy wezwała do tego publicznie Brenna Till, której mąż zginął pół roku temu w Afganistanie. Gdyby się nie poskarżyła, straciłaby prawo do służbowego domu i nie otrzymała emerytury po mężu.

[i]Strona australijskiego Ministerstwa Obrony [link=http://www.defence.gov.au]www.defence.gov.au[/link][/i]

Dziennik „The Australian” opisuje losy byłego żołnierza (występującego pod przybranym imieniem Jim). Jego służba w Iraku była bardzo ciężka – 20 godzin dziennie na nogach, ostrzeliwany rakietami i ogniem moździerzy. Wrócił do kraju w 2006 roku. Popadł w depresję, dziesięć razy usiłował popełnić samobójstwo. Nikt z armii się nim nie zainteresował. Nie zadzwonili do niego ani koledzy z jednostki, ani dowódcy.

[wyimek]Australijska armia ukrywa przed społeczeństwem prawdziwą liczbę rannych [/wyimek]

Pozostało 81% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021