To zimny prysznic dla polityka, który jeszcze ponad rok temu (gdy wybrano go na współprzewodniczącego partii) bywał nazywany niemieckim Barackiem Obamą. Tak jak zwycięstwo czarnoskórego kandydata na prezydenta miało być symbolicznym zwieńczeniem międzyrasowej integracji w USA, tak wybór syna tureckich gastarbeiterów na szefa niemieckich Zielonych miał dowodzić zdolności RFN do społecznej integracji imigrantów.
Cem Özdemir urodził się w 1965 roku w miasteczku Bad Urach w Szwabii. Jego tureccy rodzice uzyskali niemieckie obywatelstwo w 1983 roku. Jako lider Zielonych nie zawsze cieszył się przychylnością mediów. „Bild” krytykował jego propozycję, by język turecki był na szerszą niż dotychczas skalę wprowadzany jako język obcy do szkół.
Zwolennicy Özdemira starali się lansować jego kandydaturę sloganem odwołującym się do hasła Obamy: „Yes, We Cem!”.
Czy porażka Cema Özdemira oznacza, że niemiecki organizm odrzucił turecki przeszczep? Na takie pytania politycy z RFN reagują z oburzeniem. – To tylko demokracja. Pochodzenie lidera Zielonych nie ma tu nic do rzeczy – mówią. Tylko czy takie zaklęcia przekonają niemieckich Turków, których kariera Cema miała zachęcić do uczestnictwa w życiu publicznym RFN?