Fox News nigdy nie była ulubieńcem obecnej administracji. Jej publicyści krytykują rządowy projekt reformy zdrowia i pakiet stymulujący ekonomię, prezydencką strategię w Afganistanie oraz jego nieudaną próbę wywalczenia olimpiady dla Chicago. W piątek zaś nie mogli się nadziwić, dlaczego Barack Obama tak szybko dostał Pokojową Nagrodę Nobla.
Administracja najwyraźniej ma już dość, bo stratedzy prezydenta przystąpili do niespotykanej ofensywy przeciwko Fox News, która jest najpopularniejszą informacyjną stacją w kablówkach w USA. – Gdy oni prowadzą wojnę przeciwko Obamie i Białemu Domowi, nie musimy udawać, że tak po prostu zachowują się media – przekonywała na antenie CNN Anita Dunn, szefowa Departamentu Komunikacji prezydenckiej administracji. I podkreśliła, że stacja Fox News często działa tak, jak gdyby była „skrzydłem Partii Republikańskiej”. „Zamierzamy traktować ich tak samo, jak traktujemy swoich przeciwników” – zapowiedziała Dunn w wywiadzie dla „Timesa”, ostrzegając, że Biały Dom nie będzie się biernie przyglądać, jak jego oponenci próbują „zniszczyć prezydenta”. Oskarżyła też prezenterów Fox News o to, że nie oddzielają informacji od komentarza.
[srodtytul]Miliony przed ekranem[/srodtytul]
– Oczywiście Fox News traktuje Baracka Obamę ostrzej niż inne stacje telewizyjne, bo my zatrudniamy konserwatywnych komentatorów. A ponieważ Obama jest liberałem, to nie podoba nam się jego polityka – wyjaśniał na antenie Bill O’Reilly. Najbardziej popularny komentator tej prawicowej stacji podkreślił też, że Fox News oddziela informacje od komentarzy i „najzwyczajniej w świecie opowiada o tym, co się wydarzyło”.
– Byłem bardzo zdziwiony, że Biały Dom zdecydował się wprost sformułować swoje oskarżenia. I choć się z nimi zgadzam, to nie rozumiem strategii administracji Obamy. Takie działania pomogą jedynie Fox News w zdobyciu nowych widzów – przekonuje „Rz” Joshua Friedman, laureat Pulitzera, wykładowca w szkole dziennikarstwa na Uniwersytecie Columbia. – Sądzę, że to działanie odzwierciedla głęboką frustrację Białego Domu. Innego zdania jest politolog Larry Sabato. Według niego Biały Dom zdecydował się na ten krok ze względu na coraz głośniejsze głosy krytyki płynące z obozu demokratów. Administracja szuka więc teraz wspólnego wroga, który pomoże jej zmobilizować elektorat. – W polityce każdy potrzebuje wroga – podkreślił Sabato cytowany przez agencję AFP.