W ataku zostało ponadto rannych 47 afgańskich cywilów. Wśród ofiar są kobiety i dzieci. Zamach przeprowadzono w silnie chronionej rządowej dzielnicy Kabulu, gdzie znajdują się m.in. parlament, Muzeum Narodowe, budynki ministerstw oraz szpital dla zachodnich pacjentów. Terrorysta- samobójca wjechał tam samochodem wypełnionym materiałami wybuchowymi. Skierował się w stronę centrum rekrutacyjnego armii afgańskiej. Ładunek zdetonował, kiedy w pobliżu przejeżdżał konwój wojsk NATO. Eksplozja zniszczyła pięć pojazdów wojskowych oraz 13 cywilnych, w tym wypełniony pasażerami autobus. Zwęglone fragmenty ludzkich ciał znajdowano jeszcze wiele godzin po zamachu, w odległości nawet kilkuset metrów od miejsca wybuchu.

„Bierzemy na siebie odpowiedzialność za ten atak” – napisali w wydanym po zamachu oświadczeniu afgańscy talibowie. – Atak, który był zamachem samobójczym, został przeprowadzony przy użyciu samochodu- -pułapki przez naszego mudżahedina. (...) Celem byli najeźdźcy z NATO – oznajmił rzecznik talibów Zabiullah Mudżahid.

Zdaniem rzecznika ISAF generała Josefa Blotza brutalność ataku świadczy o desperacji wroga, który jest gotów „zabijać niewinnych ludzi, by powstrzymać postęp niezbędny do stworzenia lepszego Afganistanu”. Do zamachu doszło wkrótce po tym, gdy afgański rząd poinformował o udanej obławie na terrorystów, w trakcie której zatrzymano 115 osób, w tym kandydatów na zamachowców-samobójców.