Cenzura jak w Chinach?

Do zablokowania witryny internetowej wystarczy wniosek urzędnika – alarmują internauci

Publikacja: 07.06.2010 04:17

Cenzura jak w Chinach?

Foto: AP

Białoruscy dziennikarze opublikowali projekt postanowienia rządu, opisującego tryb ograniczenia dostępu do informacji w Internecie. Z tekstu dokumentu wynika, że został sporządzony w trosce o obronę białoruskich użytkowników sieci – przed ekstremistami, pornografią, prostytucją, nielegalnymi handlarzami bronią, handlarzami ludźmi oraz narkotykami. W tym celu wszystkie witryny internetowe zostaną podzielone na dwie kategorie: dostępne swobodnie oraz witryny o ograniczonym dostępie. Niezależni eksperci twierdzą, że rząd wprowadza de facto cenzurę Internetu na wzór Chin.

– Mamy do czynienia z propozycją sporządzania czarnej listy zakazanych witryn internetowych – tłumaczy sens inicjatywy rządu w rozmowie z „Rz” Andrej Bastuniec, prawnik i wiceprzewodniczący Białoruskiego Zrzeszenia Dziennikarzy (BAŻ). Zdaniem naszego rozmówcy najbardziej skandaliczne jest to, że do wpisania witryny internetowej na czarną listę wystarczy wniosek zainteresowanego organu państwowego. – Jest co prawda przewidziany tryb odwołania od takiej decyzji w sądzie, ale powinno być przecież odwrotnie! To sąd powinien decydować o szkodliwości jakiejkolwiek informacji, a nie urzędnik – przekonuje Bastuniec, podkreślając, że przyjęcie postanowienia w takiej wersji byłoby kolejnym atakiem władz na wolność słowa.

Twórcy białoruskich portali internetowych nie wątpią, że inicjatywa rządu o cenzurowaniu Internetu ma związek ze zbliżającymi się wyborami prezydenckimi na Białorusi. Jeden z nich, twórca popularnego portalu „Akavita” Fiodar Karalenka przekonywał na antenie Radia Swaboda, że „władza będzie wykorzystywała wszelkie środki „prawne”, aby ograniczyć wpływ na społeczeństwo opozycyjnych witryn internetowych”. Zdaniem Karalenki, nawet jeśli publikacje na opozycyjnych portalach nie będą zawierały zakazanych treści – zawsze pozostaje możliwość zamieszczenia prowokacyjnego, ekstremistycznego komentarza, co stwarza formalną podstawę do reagowania władz. – W ten sposób można zamknąć każdą niepożądaną witrynę internetową – podkreśla Karalenka.

Kontrowersyjne postanowienie rządu może wejść w życie już 1 lipca, kiedy zacznie obowiązywać budzący niepokój białoruskich internautów dekret Aleksandra Łukaszenki o regulowaniu przestrzeni internetowej na Białorusi. Przeciwnicy prezydenckiego dekretu

27 maja opublikowali w sieci list otwarty do szefa państwa, w którym żądają unieważnienia tego dokumentu. Od momentu publikacji listu podpisało się pod nim prawie dwa tysiące białoruskich internautów.

Białoruscy dziennikarze opublikowali projekt postanowienia rządu, opisującego tryb ograniczenia dostępu do informacji w Internecie. Z tekstu dokumentu wynika, że został sporządzony w trosce o obronę białoruskich użytkowników sieci – przed ekstremistami, pornografią, prostytucją, nielegalnymi handlarzami bronią, handlarzami ludźmi oraz narkotykami. W tym celu wszystkie witryny internetowe zostaną podzielone na dwie kategorie: dostępne swobodnie oraz witryny o ograniczonym dostępie. Niezależni eksperci twierdzą, że rząd wprowadza de facto cenzurę Internetu na wzór Chin.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 984
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 982
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 981
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 980
Materiał Promocyjny
Strategia T-Mobile Polska zakładająca budowę sieci o najlepszej jakości przynosi efekty
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 979