Znany brytyjski piosenkarz James Blunt, występujący jeszcze wtedy pod swoim prawdziwym nazwiskiem Blount, był kapitanem w brytyjskiej armii w czasie wojny na Bałkanach w 1999 roku. Kiedy bombardowania NATO zmusiły serbskie wojska do wycofania się z Kosowa, sojusz skierował tam 30 tysięcy żołnierzy, aby zapobiec dalszym walkom.
Przeciwna interwencji NATO Rosja wysłała wówczas nieoczekiwanie oddział spadochroniarzy, aby zajął lotnisko w Prisztinie, utrudniając natowską interwencję. Blount, który dowodził kolumną zmotoryzowaną, otrzymał zadanie odbicia lotniska. Rozkaz wydał osobiście amerykański dowódca sił NATO w Europie generał Wesley Clark.
[srodtytul]O krok od konfrontacji[/srodtytul]
– Dostałem bezpośredni rozkaz pokonania 200, czy coś koło tego, Rosjan. Przez radio padały różne polecenia, m.in. „zniszczyć”. Naprzeciwko nas stali agresywni Rosjanie z wycelowaną bronią. Za mną byli żołnierze z oddziałów spadochronowych, którzy też wiedzieli, co to walka. To było szaleństwo – powiedział artysta w wywiadzie udzielonym Radiu BBC.
25-letni wówczas dowódca, nie zważając na to, że grozi mu sąd polowy, postanowił odmówić wykonania rozkazu. – To był przykład, kiedy zwyciężył typowo brytyjski zdrowy rozsądek – tłumaczy. Przed sądem nie stanął, bo poparł go brytyjski generał Mike Jackson.