Wielki atak na opozycję

Ponad 600 zatrzymanych i sprawy karne przeciw liderom opozycji – to bilans niedzielnej demonstracji

Publikacja: 21.12.2010 00:35

Rodziny zatrzymanych usiłowały dowiedzieć się o losach swoich bliskich przed bramą więzienia w Mińsk

Rodziny zatrzymanych usiłowały dowiedzieć się o losach swoich bliskich przed bramą więzienia w Mińsku. Daremnie.

Foto: AFP

Na konferencji prasowej obserwatorów OBWE pojawiła się żona zaginionego opozycyjnego kandydata na prezydenta Uładzimira Nieklajeua, Olga. Opowiadała, jak ciężko ranny po pobiciu przez nieznanych sprawców leżał na OIOM w mińskim pogotowiu ratunkowym. – Pojawili się na czarno ubrani ludzie. Trzymali mnie, a jego, nieprzytomnego, zabrali – mówiła łamiącym się głosem. – Krzyczałam, wyrywałam się, a nikt nie pomógł. Ani lekarze, ani dyżurny milicjant. Nikt! – dodała.

Żona Nieklajeua relacjonowała, że wszystkie instytucje, do jakich się zwracała – prokuratura, KGB, milicja – odpowiadały, że nie wiedzą, co się stało z jej mężem. Według Garriego Pahaniajły z Białoruskiego Komitetu Helsińskiego niemal wszyscy zatrzymani w niedzielę wieczór trafili do aresztu na ul. Akreścina w Mińsku, a wczoraj rozsyłano ich grupami do sądów rejonowych, bo jeden sąd nie był w stanie rozpatrzyć tylu spraw.

– Ludzie sądzeni są na zamkniętych rozprawach, bez udziału adwokata. Otrzymują przeważnie kary od siedmiu do 15 dni aresztu za „chuligaństwo”. Ale to na pewno nie koniec, bo już wszczęto sprawy karne przeciw liderom opozycji – mówił.

W sądzie centralnego rejonu (dzielnicy) Mińska na ulicy Kirawa krążyło wczoraj po korytarzach kilku działaczy organizacji praw człowieka. – O 9.00 przywieziono 46 zatrzymanych. Sądzić ich zaczęli po południu – mówi mężczyzna. Starsza kobieta dodaje: – Podstawowy zarzut to ten, iż milicjanci ich uprzedzili, że to nielegalne zgromadzenie, i kazali się rozejść. Oni mówią, że nikt ich nie uprzedzał. Jeden z chłopców płakał, że ma ojca inwalidę, który nie chodzi. Dostał 11 dni aresztu, ojciec został sam. I jak teraz temu ojcu pomóc? – zastanawia się. Pojawiły się informacje o aresztowaniach w innych miastach. Zatrzymywani są lokalni działacze opozycji, członkowie opozycyjnych sztabów wyborczych.

[srodtytul]Co się stało w niedzielę?[/srodtytul]

Niełatwo wyjaśnić, co się właściwie stało podczas dramatycznie zakończonej niedzielnej demonstracji, kiedy to około 20 tys. ludzi przeszło w Mińsku z placu Październikowego na plac Niepodległości, pod siedzibę premiera i izby niższej parlamentu. Czy to liderzy opozycji dopuścili do ataku na Dom Urjada (Dom Rządu), czy była to prowokacja władz?

– Opozycja miała plan działania, ale wszystko opierało się na ekipie Nieklajeua, a tymczasem ona nie dotarła, zatrzymana przez władze. Do takiego scenariusza trzeba się jednak było przygotować – uważa jeden z liderów Zjednoczonej Partii Obywatelskiej Aleksander Dobrowolski.

Jednak sądzi, że sam szturm na drzwi rządowych budynków był prowokacją. Podobnego zdania jest politolog Walery Karbalewicz. – W odpowiednim momencie pod drzwiami Domu Urjada pojawiła się kamera państwowej telewizji. Poza tym reakcja władz była nieadekwatna do tego, co się stało. Zbyt ostra – twierdzi.

Tak samo uważa jeden z liderów Białoruskiego Frontu Narodowego Wincuk Wiaczorka.

– Łukaszence pomogło to, że kilka dni wcześniej milicja brutalnie rozgoniła w Moskwie demonstrację. Teraz może powiedzieć: ich nikt nie krytykuje, a mnie tak! I dowodzić, że to niesprawiedliwe – podkreśla.

Według Wiaczorki władze skutecznie wykorzystały brak jedności opozycji. – Gdyby był jeden wspólny kandydat, mógłby nawet wygrać z Łukaszenką w pierwszej turze. A tak były problemy i ze strategią, i z taktyką, także podczas demonstracji – wskazuje.

[srodtytul]Ostra krytyka OBWE[/srodtytul]

Ciężkie zadanie mieli wczoraj obserwatorzy OBWE. Przy poprzednich wyborach zwykle trochę chwalili, a trochę ganili białoruskie władze. Tym razem byli bardziej stanowczy. Wskazali na pewne pozytywy – zwłaszcza na umożliwienie wystąpienia opozycyjnych kandydatów w telewizji – ale ich ogólna ocena była jednoznaczna. – Te wybory nie odpowiadały standardom OBWE – powiedział Geert Hinrich Ahrens i dodał, że „niestety, pozytywna ocena tego głosowania nie jest możliwa”.

On i Tony Lloyd wskazali zwłaszcza na dwie rzeczy: odbywający się praktycznie poza kontrolą proces liczenia głosów oraz brak zabezpieczenia tzw. przedterminowego głosowania. Według opozycji głosy oddane na kilka dni przed niedzielą mogły po prostu zostać podmienione poprzez zamianę urn – a obserwatorzy potwierdzili, że urny nie były wystarczająco strzeżone.

Obserwatorzy nie chcieli komentować przebiegu niedzielnej demonstracji, dowodząc, że nie mieści się to w ramach ich kompetencji. – Ale wzywamy władze do poinformowania nas, co dzieje się z zatrzymanymi i co ich spotka – mówił Tony Lloyd.

Swoje zdziwienie oświadczeniem obserwatorów OBWE wyraził podczas wczorajszej konferencji prasowej prezydent Aleksander Łukaszenko. Jego zdaniem to opozycja jest wszystkiemu winna. – Potrzebny im był powód, by w oczach społeczności międzynarodowej i środków masowego przekazu usprawiedliwić wcześniej zaplanowany plan pogromu – powiedział. Jego zdaniem liderzy opozycji dostali na „alternatywne liczenie głosów i fałszywe badania opinii publicznej” tysiące dolarów od zagranicznych fundacji.

– Rewolucji na Białorusi nie będzie – podkreślił. Podziękował zwolennikom za poparcie, a oponentom przypomniał, że będzie prezydentem przez kolejne pięć lat.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021