Na konferencji prasowej obserwatorów OBWE pojawiła się żona zaginionego opozycyjnego kandydata na prezydenta Uładzimira Nieklajeua, Olga. Opowiadała, jak ciężko ranny po pobiciu przez nieznanych sprawców leżał na OIOM w mińskim pogotowiu ratunkowym. – Pojawili się na czarno ubrani ludzie. Trzymali mnie, a jego, nieprzytomnego, zabrali – mówiła łamiącym się głosem. – Krzyczałam, wyrywałam się, a nikt nie pomógł. Ani lekarze, ani dyżurny milicjant. Nikt! – dodała.
Żona Nieklajeua relacjonowała, że wszystkie instytucje, do jakich się zwracała – prokuratura, KGB, milicja – odpowiadały, że nie wiedzą, co się stało z jej mężem. Według Garriego Pahaniajły z Białoruskiego Komitetu Helsińskiego niemal wszyscy zatrzymani w niedzielę wieczór trafili do aresztu na ul. Akreścina w Mińsku, a wczoraj rozsyłano ich grupami do sądów rejonowych, bo jeden sąd nie był w stanie rozpatrzyć tylu spraw.
– Ludzie sądzeni są na zamkniętych rozprawach, bez udziału adwokata. Otrzymują przeważnie kary od siedmiu do 15 dni aresztu za „chuligaństwo”. Ale to na pewno nie koniec, bo już wszczęto sprawy karne przeciw liderom opozycji – mówił.
W sądzie centralnego rejonu (dzielnicy) Mińska na ulicy Kirawa krążyło wczoraj po korytarzach kilku działaczy organizacji praw człowieka. – O 9.00 przywieziono 46 zatrzymanych. Sądzić ich zaczęli po południu – mówi mężczyzna. Starsza kobieta dodaje: – Podstawowy zarzut to ten, iż milicjanci ich uprzedzili, że to nielegalne zgromadzenie, i kazali się rozejść. Oni mówią, że nikt ich nie uprzedzał. Jeden z chłopców płakał, że ma ojca inwalidę, który nie chodzi. Dostał 11 dni aresztu, ojciec został sam. I jak teraz temu ojcu pomóc? – zastanawia się. Pojawiły się informacje o aresztowaniach w innych miastach. Zatrzymywani są lokalni działacze opozycji, członkowie opozycyjnych sztabów wyborczych.
[srodtytul]Co się stało w niedzielę?[/srodtytul]