Szczyt z udziałem polskiego prezydenta, kanclerz Niemiec Angeli Merkel i prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy’ego ma być symbolicznym wznowieniem współpracy w gronie trzech państw.
Po wygranych wyborach Bronisław Komorowski uznał reaktywację Trójkąta za jedno z pierwszych zadań swojej prezydentury. Jak dowiaduje się "Rz", namówienie do tego dwóch najsilniejszych krajów Unii Europejskiej nie było łatwe. Polska przekonała jednak partnerów, że współpraca w tym gronie będzie miała pozytywny wpływ na pogłębianie unijnej integracji. Jako fundament współpracy zaproponowała wspólną politykę bezpieczeństwa i obrony, która w Unii Europejskiej ma wielu przeciwników.
Dowodem na to, że trzy kraje są gotowe objąć przywództwo, był grudniowy list ministrów spraw zagranicznych i obrony Polski, Francji i Niemiec. Zaapelowali w nim do szefowej unijnej dyplomacji Catherine Ashton o przyspieszenie prac nad współpracą wojskową w ramach Unii. Na początku 2013 roku gotowa ma być też stworzona przez trzy państwa Weimarska Grupa Bojowa.
– Trójkąt był do tej pory projektem bardziej opartym na osobowościach przywódców niż na realnej współpracy. Jeśli ma działać, trzeba go wypełnić konkretną treścią – przekonuje Klaus-Heinrich Standke, przewodniczący Komitetu Wspierania Współpracy Polsko-Francusko-Niemieckiej.
Polska liczy, że uda się jej zacieśnić współpracę także w innych dziedzinach z krajami, które są uznawane za motor Unii Europejskiej. Tym bardziej że oba państwa – nie oglądając się na kryzys – zapowiadają dalsze pogłębianie wzajemnych relacji, a to, zdaniem wielu ekspertów, mogłoby grozić powstaniem Europy dwóch prędkości.