Czekaliśmy długo na ten dzień. Najwyższy czas wykopać Fianna Fail (FF)! – mówił 36-letni John Sweeney, oddając głos w Dublinie. Piątkowe wybory miały być historyczne. Pierwszy raz od 1932 roku rządząca konserwatywna Fianna Fail miała ponieść druzgocącą porażkę. Wszystkie sondaże dawały jej ok. 17 proc. poparcia. Jej główny rywal, chadecka Fine Gael (FG) miał zdobyć ponad 40 proc. głosów, co w 166-osobowym parlamencie dałoby mu ponad 80 miejsc. O ponad 60 więcej, niż może zdobyć FF.
Wybory wciąż trwają, ale Enda Kenny już od kilku miesięcy mógł być pewny, że zostanie premierem. Przed wyborami odwiedził nawet Brukselę i Berlin, by rozmawiać o wielkim kryzysie gospodarczym w Irlandii i pożyczce, jaką na wysoki procent otrzymała od Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Zapowiedział też, że zwolni 30 tys. pracowników sektora publicznego i zrobi wszystko, by wyciągnąć kraj z zapaści.