Zbliża się koniec ery Guida Westerwellego – taka opinia pojawia się coraz częściej w niemieckich mediach. Przyczyny są dwie: seria wyborczych porażek FDP i chybiona – według niemieckich komentatorów – polityka zagraniczna szefa MSZ.
– Nie mam zamiaru dokonywać żadnych zmian w rządzie – uspokaja kanclerz Angela Merkel. Nie oznacza to, że Westerwelle nie ma poważnych problemów we własnej partii. Nie tylko on, ale także wiceszefowa FDP Cornelia Pieper, pełnomocniczka rządu ds. relacji z Polską i wiceminister spraw zagranicznych. „ Jest ona do bólu bez znaczenia" – twierdzi konserwatywna „Frankfurter Allgemeine Zeitung". W samej FDP odzywają się coraz częściej głosy o konieczności zmian personalnych na najwyższych stanowiskach partyjnych.
Decyduje kanclerz
Co to oznacza dla Polski? – Należy sądzić, że niewiele, bo to nie w MSZ zapadają ostateczne decyzje o kształcie polityki wobec Polski. Relacje Berlina z Warszawą kształtuje Urząd Kanclerski – przekonuje Cornelius Ochman, ekspert Fundacji Bertelsmanna. Jednak to Westerwelle postanowił pierwszą zagraniczną wizytę w charakterze ministra złożyć w Warszawie, podkreślając znaczenie, jakie przywiązuje do stosunków z naszym krajem. Sprzeciwił się też skutecznie obecności Eriki Steinbach w radzie fundacji nadzorującej budowę muzeum wypędzonych. W Warszawie mu tego nie zapomniano. To jednak przeszłość. W relacjach z Polską MSZ ma coraz mniej do powiedzenia.
Nie jest to bez znaczenia w sytuacji, gdy zbliża się 20. rocznica podpisania polsko-niemieckiego traktatu o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy z 17 czerwca 1991 roku. Uzgodniono już, że z tej okazji odbędzie się w Warszawie wspólne posiedzenie rządów obu krajów. Ważniejsze jest przygotowanie odpowiedniej atmosfery. – Oczekujemy, że Niemcy zobowiążą się do przestrzegania zagwarantowanych w traktacie praw osób polskiego pochodzenia w Niemczech, tak jak postanowienia traktatu realizuje Polska wobec mniejszości niemieckiej w Polsce – mówią przedstawiciele niemieckiej Polonii. Domagają się utworzenia w Berlinie biura łącznikowego Polonii i zwiększenia nakładów na naukę języka polskiego w szkołach publicznych. Berlin nie mówi nie, ale się nie spieszy.
Oczekiwania Polonii
Przekonała się o tym niedawno goszcząca w Berlinie delegacja polskich parlamentarzystów. – Dowiedzieliśmy się, że nie jest pewne, że biuro łącznikowe powstanie przed rocznicą podpisania traktatu – mówi „Rz" Jan Rzymełka, szef Polsko-Niemieckiej Grupy Parlamentarnej Sejmu. Nie jest też pewne, czy Bundestag upora się do tego czasu z uchwałą rehabilitacyjną działaczy polonijnych represjonowanych w czasach nazistowskich. W założeniach miałby to być ważny gest z niemieckiej strony, dowód zbliżenia w ocenie przeszłości. Niemiecki MSZ nie ma na to większego wpływu. Są w gestii MSW i Bundestagu. Odpowiedzialna formalnie za relacje z Polską wiceminister Pieper koncentruje się na innych sprawach. – Pokażemy, że realizowany jest cel niemieckiego rządu nadania stosunkom z Polską takiej rangi, jaką ma współpraca z Francją – powiedziała na konferencji prasowej. Te słowa powtarza od dawna Westerwelle.