Politykowi nie cofnięto zarzutów. Wciąż grozi mu do 15 lat więzienia. Śledczy uznali jednak, że do procesu opozycjonista może przebywać na wolności, bowiem zobowiązał się nie opuszczać miejsca stałego zameldowania, czyli Mińska.
Wypuszczony w nocy ze środy na czwartek lider Zjednoczonej Partii Obywatelskiej (ZPO) wziął udział we wczorajszym posiedzeniu partii i odpowiedział na pytania dziennikarzy. Ujawnił, że bezpośrednio po aresztowaniu w nocy po wyborach prezydenckich z 19 grudnia zeszłego roku śledczy w zamian za wolność proponowali mu, by napisał list potępiający innych liderów za organizowanie masowych zamieszek w Mińsku. Lebiedźko oświadczył, że „prędzej odgryzie sobie prawą rękę, niż pogrąży któregoś z opozycjonistów”.
Pytany o komentarz do potępiającego opozycję telewizyjnego wystąpienia Jarosława Romańczuka, zastępcy Lebiedźki i byłego kandydata na prezydenta, polityk oświadczył, że oceni zachowanie kolegi po zapoznaniu się z nagraniem wideo, którego jeszcze nie widział.
Sam Romańczuk nie był obecny na posiedzeniu.