iałoruś: milicja nie musiała atakować

Według Neila Jarmana, szefa Instytutu Badań Konfliktów w Belfaście, podczas demonstracji 19 grudnia 2010 r. w Mińsku milicja nie musiała atakować

Publikacja: 08.05.2011 20:27

"Rz": Współtworzył pan raport o dramatycznych wydarzeniach wokół powyborczej, opozycyjnej demonstracji z 19 grudnia 2010 roku w Mińsku. Jak powstał ten dokument?

Neil Jarman:

Zostałem zaproszony przez Międzynarodowy Komitet Kontroli, sieć organizacji praw człowieka z Rosji, Białorusi i Ukrainy, jako specjalista ds. demonstracji ulicznych i zamieszek. Na razie mamy raport wstępny, oparty na informacjach z mediów oraz nagraniach wideo. Brakuje nam jeszcze relacji uczestników i obserwatorów.

I jakie są wnioski? Czy bardzo ostra akcja milicji wobec demonstrantów była uzasadniona?

Przebieg demonstracji można podzielić na dwie części. Pierwsza, od godziny 19 do 22, przebiegała całkowicie pokojowo, władze najwyraźniej ją tolerowały, obecność sił porządkowych była bardzo skromna, widać było jedynie milicję drogową. Sytuacja się zmieniła, gdy niewielka grupa ludzi zaatakowała siedzibę rządu. Ten atak trwał dość długo, do 30 minut. Dopiero potem zareagowała milicja, używając siły. I znów nastał okres spokoju, a potem ponownie zaatakowała milicja, i to w sposób bardzo agresywny.

Zachowanie sił porządkowych było bardzo dziwne. Dlaczego budynek rządu nie był chroniony z zewnątrz, a milicjanci byli tylko w środku? Dlaczego milicja nie zapobiegła atakowi na ten budynek? I przede wszystkim, skoro zdecydowana większość demonstrantów zachowywała się spokojnie, absolutnie nie było potrzeby tak brutalnego ataku milicji na tłum.

Ten tłum w ogóle nie zareagował na tłuczenie szyb w drzwiach siedziby rządu. Dlaczego?

To zupełnie normalne zachowanie. Gdy podczas podobnych manifestacji dochodzi do aktów przemocy, ludzie nie chcą się wtrącać, nierzadko po prostu odchodzą. Zresztą pilnowanie porządku nie jest zadaniem demonstrantów, ale odpowiednich struktur państwowych, w tym przypadku milicji. Brutalne zachowanie funkcjonariuszy można by ostatecznie tłumaczyć ich brakiem wyszkolenia czy wyposażenia, ale byli doskonale przygotowani. Najwyraźniej wykonywali rozkazy. A demonstrantów można było usunąć z placu bez użycia siły.

W trakcie i po demonstracji aresztowano bardzo dużo ludzi.

Odnoszę wrażenie, że milicja usiłowała zatrzymać każdego uczestnika demonstracji. Tymczasem z punktu widzenia międzynarodowych standardów, stosowanych na przykład przez Europejski Trybunał Praw Człowieka, jeśli zgromadzenie jest pokojowe i przez kilka godzin władze je tolerowały, takie postępowanie jest niedopuszczalne. Podobnie jest z zarzutami o organizowanie masowych zamieszek – takich zamieszek nie było.

Jak ocenia pan trwające obecnie procesy opozycjonistów?

Rozmawiałem z osobami monitorującymi te procesy i mam wrażenie, że władze chcą jak najszybszych i jak najwyższych wyroków dla jak największej liczby ludzi.

Waszego raportu nie udało się zaprezentować w Mińsku...

W prasie pojawiła się później informacja, że w pomieszczeniu, w którym mieliśmy to zrobić, znaleziono podejrzany pakunek, który groził wybuchem i dlatego trzeba było je opróżnić. Ja wiem, że co najmniej kilka osób z białoruskich organizacji praw człowieka aresztowano, a mnie po prostu nie wpuszczono do budynku. Ale raport znalazł się już w Internecie, tak w wersji angielskiej, jak i rosyjskiej.

—rozmawiał Piotr Kościński

 

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021