Schwytany przez miejscowych wieśniaków Niemiec twierdził, że przybył z ważną misją skłonienia brytyjskiego rządu do zawarcia pokoju z III Rzeszą. Mężczyzną tym był sam „Stellvertreter des Führers" – zastępca Führera Rudolf Hess.
Nocny lot Hessa, jak i jego późniejsze dzieje do dzisiaj otacza gęsta mgła tajemnicy. Według oficjalnej wersji wydarzeń Hess do Szkocji poleciał samowolnie. Chciał odbyć tajną rozmowę z księciem Hamiltonem, który według jego wiedzy był zwolennikiem porozumienia królestwa z Niemcami. Hitler zaskoczony tą eskapadą oznajmił, że jego zastępca po prostu oszalał. Równie zaskoczeni byli Brytyjczycy, którzy nie mogli uwierzyć, że człowiek numer dwa w III Rzeszy samotnie poleciał na terytorium śmiertelnego wroga. Po wojnie Hess, tak jak inni hitlerowscy decydenci, stanął przed trybunałem w Norymberdze. Jednak inaczej niż pozostali wysocy dygnitarze nie został skazany na śmierć, ale na dożywocie w berlińskim więzieniu-twierdzy Spandau. Co równie ciekawe, nie został, w przeciwieństwie do współwięźniów, przedterminowo zwolniony z powodów zdrowotnych czy psychicznych. Był w Spandau jedynym więźniem aż do samobójczej śmierci w wieku 93 lat.
W tej historii jest jednak mnóstwo wątpliwości. Dlaczego Hess zdecydował się na tak szaleńczą i z góry skazaną na niepowodzenie misję? Dlaczego przez 47 lat więzienia odmawiał jakichkolwiek odwiedzin, nawet swojej żony i dzieci? – Moim zdaniem Hess, który zawsze starał się przypodobać Hitlerowi, i tym razem chciał odgadnąć zamiary Führera. Wiedział bowiem, że ten nigdy nie chciał wojny z Wielką Brytanią – mówi „Rz" historyk dr Bogdan Musiał. – Gdyby jego misja się udała, mogłoby to zmienić historię II wojny światowej. Ale chyba dobrze, że tak się nie stało.
Co ciekawsze, istnieją wątpliwości, czy mężczyzna, którego schwytali Brytyjczycy i który stanął przed trybunałem, to ten sam Rudolf Hess. Żona hitlerowca, Ilse, miała stwierdzić po odwiedzinach w 1971 roku, że jego głos był dużo niższy niż ten, który pamiętała, a w trakcie sekcji zwłok nie stwierdzono podobno blizny po kuli, która raniła go w 1919 roku.
– Myślę, że klucz do rozwiązania tej zagadki leży w archiwach brytyjskiego wywiadu – mówi Musiał. Te jednak pozostaną tajne przynajmniej do 2016 r.