81-letni Irlandczyk, James Bulger "Whitey", który jest zamieszany w 19 morderstw, został zatrzymany w apartamencie w Santa Monica w Kalifornii. Towarzyszyła mu jego 60-letnia kochanka Catherine Greig. W czwartek po południu oboje mieli stanąć przed sądem w Los Angeles.
Na tę chwilę latami czekały rodziny ofiar bezwzględnego gangstera. - To potwierdzenie słuszności działań nas wszystkich, którzy spędziliśmy tak wiele czasu na jego poszukiwaniach. A sceptycy powtarzali nam, że nigdy go nie złapiemy - oświadczył z nieukrywaną satysfakcją były zastępca prokuratora John Mitchell, który przez blisko siedem lat zajmował się sprawą Bulgera.
Na długiej liście zarzutów, jakie ciążą na Irlandczyku, jest m.in. handel narkotykami, wymuszenia rozbójnicze i pranie brudnych pieniędzy. Karierę przestępczą rozpoczął w latach 50. Nie poszedł w ślady młodszego brata Williama Bulgera, który postawił na politykę i został przewodniczącym senatu Massachusetts.
"Whitey" po raz pierwszy trafił za więzienne mury w 1956 r., po tym jak napadł na bank. Po wyjściu na wolność służył bossowi gangu "White Hill" (Białe Wzgórze). Amerykańsko - irlandzka grupa przestępcza trzęsła posadami Bostonu i okolic. Jej "żołnierze" parali się hazardem i ściąganiem haraczy. Pożyczali też pieniądze na wysoki procent. Kiedy pod koniec lat 70. szef gangu został aresztowany, miejsce po nim zajął Bulger.
Przez lata w zamian za ochronę był informatorem FBI. Nagle pod koniec 1994 r. ślad po nim zaginął. Jak się później okazało, Bulger spodziewał się aresztowania, przed którym ostrzegł go jeden z pracowników FBI. W związku z tą sprawą w 2002 roku były agent John Connolly został skazany na dziesięć lat więzienia.