Wiktor Juszczenko świętuje zwycięstwo – wygrał proces z prominentną komunistką, szefową Postępowej Socjalistycznej Partii Ukrainy Natalią Witrenko, która oskarżyła go o gloryfikowanie OUN (Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów) i UPA (Ukraińskiej Powstańczej Armii). Pod koniec kwietnia 2010 r. Witrenko wniosła skargę w sprawie dekretu Juszczenki z 28 stycznia ubiegłego roku, w którym ówczesny prezydent uznał żołnierzy OUN-UPA za stronę walczącą o niepodległość Ukrainy.
– Ten niekonstytucyjny dokument rehabilituje dziesiątki tysięcy zbrodniarzy skazanych przez sądy za popełnienie ciężkich przestępstw w latach 1941 – 1953 – uzasadniała Witrenko. Mówiła, że sprawa będzie testem dla obecnego prezydenta Wiktora Janukowycza, który „albo odwoła hańbiący Ukrainę dekret, albo stanie po stronie przestępców".
Zbulwersowana lewica
Dekret Juszczenki oprócz bojowników UPA i OUN, w Polsce znanych głównie z wymordowania ok. 100 tysięcy Polaków na Wołyniu i w Galicji Wschodniej podczas II wojny światowej, rehabilituje też żołnierzy innych ugrupowań, m.in. formacji Ukraińskiej Centralnej Rady (1917) i Ukraińskiej Republiki Ludowej (1917 – 1920).
W poniedziałek Okręgowy Sąd Administracyjny w Kijowie uznał, że dekret Juszczenki jest zgodny z prawem. Powiedział o tym przedstawiciel byłego prezydenta w sądzie Wiaczesław Martyniuk, wprowadzając w osłupienie lewicę.
– Oczywiście złożymy apelację. To była decyzja polityczna. Wyrzucili nas z procesu. Nie było przesłuchania stron i świadków (jednym z nich miał być Janukowycz – red.), posiedzenia odbywały się za zamkniętymi drzwiami – mówiła oburzona Witrenko.