Po zatrzymaniu Radovana Karadżicia i Ratka Mladicia 52-letni Hadżić był ostatnim Serbem ściganym przez międzynarodowy trybunał w Hadze. Wpadł w środę rano – w lesie na północy Serbii, niedaleko wioski Krušedol w Wojwodinie. Miał przy sobie fałszywe dokumenty i broń. Nie był sam. Gdy zjawiła się policja, jego towarzysz miał mu właśnie wręczyć pieniądze.
– To wspaniała wiadomość, bo ten człowiek osobiście dopuścił się wielu okrucieństw na terenie Chorwacji. Jest dużo mniej znany niż Mladić czy Karadżić i w zachodnich mediach praktycznie nie istniał. Dlatego nasz rząd nieustannie przypominał, że Hadżić też popełniał zbrodnie i musi stanąć przed trybunałem – mówi „Rz" Antun Dujmović z chorwackiego Instytutu Stosunków Międzynarodowych. Hadżić był przywódcą chorwackich Serbów, którzy w 1991 roku ogłosili niepodległość swojej enklawy w Chorwacji. Na czele samozwańczej Republiki Serbskiej Krajiny stał do 1993 roku.
Jest oskarżony o zabicie kilkuset Chorwatów oraz deportację kilkudziesięciu tysięcy mieszkańców Krajiny, którzy nie byli Serbami. Na koncie ma m.in. masakrę w Vukovarze – mord na ponad 260 osobach, które przez 87 dni broniły oblężonego przez Serbów szpitala. – Ma na sumieniu tysiące ofiar. Był jednym z tych, którzy konsekwentnie i z oddaniem realizowali wielkoserbską politykę prezydenta Slobodana Miloszevicia, która miała zniszczyć wszystko co chorwackie – powiedziała wczoraj w Warszawie premier Chorwacji Jadranka Kosor.
Dlaczego Hadżić nie był tak znany jak inni serbscy przywódcy? – Nie miał takiej charyzmy jak oni. Był słabym liderem, bez przerwy zmieniał zdanie. Nie miał wielu wpatrzonych w siebie zwolenników, nawet gdy miał władzę – mówi „Rz" serbski socjolog Neven Cvetičanin. Hadżić do 2004 roku mieszkał w mieście Nowy Sad, 80 km od Belgradu. Od tamtej pory ślad po nim zaginął. Zdradził go obraz XX-wiecznego włoskiego malarza Amedea Modiglianiego. Dzieło zatytułowane „Portret mężczyzny" było kilka lat temu wystawione w Serbii, ale zostało skradzione, co potwierdza rejestr zaginionych dzieł sztuki w Londynie. Na początku tego roku jeden z serbskich tabloidów napisał, że obraz znajduje się w domu przyjaciela Hadżicia. – A przełomem w śledztwie stała się informacja, że Hadżić chce sprzedać dzieło, bo brakuje mu pieniędzy – mówił wczoraj prokurator generalny Serbii Vladimir Vukcević. Hadżić przebywał w rejonie, w którym znajduje się wiele prawosławnych monastyrów. Natychmiast pojawiły się sugestie, że serbska Cerkiew mogła pomagać mu się ukrywać. Vukcević wyjaśniał jednak w środę, że od 2004 roku zatrzymany przebywał w wielu miejscach i kontaktował się z bardzo niewielką liczbą osób. Jego prawnik ujawnił z kolei, że większość czasu spędził za granicą. – Nie mamy z nim żadnego kontaktu. Czasem zastanawiam się, czy żyje – zapewniał w wywiadach syn Hadżicia 24-letni Srečko.
Prezydent Serbii Boris Tadić natychmiast ogłosił wielki sukces swojego kraju. – Zamknęliśmy ponury rozdział historii – mówił z dumą. Aresztowanie wszystkich ściganych przez Hagę było warunkiem, jaki Bruksela postawiła Serbii wobec jej unijnych aspiracji. Przez lata trybunał w Hadze oskarżał Belgrad, że nie chce z nim współpracować i nie zależy mu na wydaniu zbrodniarzy. Serbowie odpowiadali, że szukają ich, ale nie mogą znaleźć. W ciągu ostatnich dwóch miesięcy nagle schwytali dwóch ściganych. Pierwszy z nich Ratko Mladić, odpowiedzialny m.in. za masakrę 8 tysięcy Muzułmanów w Srebrenicy, został zatrzymany w maju po 16 latach.