Co począć z NPD?

Niemieccy politycy zastanawiają się po raz kolejny, czy nie zdelegalizować NPD

Publikacja: 11.08.2011 20:59

Marsz niemieckich neonazistów w Monachium. Fot. Rufus46

Marsz niemieckich neonazistów w Monachium. Fot. Rufus46

Foto: GNU Licencja Wolnej Dokumentacji

Korespondencja z Berlina

14 niemieckich landów powołało do życia specjalną komisję, która ma zbadać, czy istnieją warunki uruchomienia procedury delegalizacji NPD. Jest to kolejna próba wyrugowania z niemieckiej sceny politycznej ugrupowania rewanżystowskiego otwarcie rasistowskiego i neofaszystowskiego działającego legalnie od 1964 roku. Partia odnosiła w przeszłości wiele sukcesów, ale od kilku lat jest na dnie. W ostatnich wyborach do Bundestagu zdobyła zaledwie 1,5 proc. głosów. – Zmalał wpływ NPD na środowiska prawicowe – przyznał w niedawnym wywiadzie Hans-Peter Friedrich (CDU), szef niemieckiego MSW, do niedawna przeciwnik delegalizacji NPD. Zmienił jednak zdanie i jego resort będzie uczestniczył w pracach komisji utworzonej przez landy. – Dyskusje o delegalizacji NPD mogą się jedynie przyczynić do wzrostu jej popularności – ostrzega Werner Patzelt, politolog. Przypomina, że to właśnie po nieudanej próbie delegalizacji w 2003 roku NPD złapała wiatr w żagle, zdobywając sporo głosów w Saksonii i Meklemburgii.

To już jednak przeszłość. NPD ma nadal kilku posłów w parlamencie Saksonii, ale nie odgrywa żadnej politycznej roli po początkowych spektakularnych akcjach. Podobnie w Meklemburgii-Pomorzu Przednim, gdzie z początkiem września odbędą się wybory do lokalnego parlamentu. Wszystko wskazuje jednak na to, że nie przekroczy tym razem 5-proc. progu wyborczego. Z sondaży wynika, że może liczyć na 3-proc. poparcie, ponad dwa razy mniejsze niż w poprzednich wyborach. Z drugiej strony w marcowych wyborach do parlamentu Saksonii-Anhlat NPD zbliżyła się niebezpiecznie do 5-proc. granicy, zdobywając 4,6 proc. głosów. Ale NPD ma poważne kłopoty finansowe, zbiera pieniądze na milionowe kary nałożone przez Bundestag za machinacje finansowe i nie zwiększyła jej popularności nawet niedawna fuzja z inną partią skrajnej prawicy – DVU. Urząd Ochrony Konstytucji ocenia liczebność członków NPD na około 6 tysięcy. Większość w landach wschodnich. Po zjednoczeniu Niemiec stały się prawdziwym bastionem NPD, a głoszona przez to ugrupowanie rasistowska ideologia wywołała prawdziwą nagonkę na cudzoziemców osiedlających się w byłych terenach NRD. W sumie w wyniku podpaleń schronisk dla imigrantów oraz innych ataków zginęło do tej pory 136 osób.

Polacy osiedlający się w rejonie Görlitz w Saksonii czy Löcknitz w Meklemburgii, niedaleko Szczecina, doświadczyli w ostatnich latach aktywności NPD nawołującej przy okazji każdych wyborów do ich wysiedlenia. „Cudzoziemscy kryminaliści – raus", „Zatrzymać polską inwazję" – plakaty wyborcze tej treści były na porządku dziennym. Ich brak w obecnej kampanii wyborczej w Meklemburgii nie oznacza, że nie pojawią się przed samymi wyborami. – Polacy nie mają czego szukać w Niemczech, mamy i tak za dużo cudzoziemców – tłumaczył niedawno „Rz" Michael Andrejewski, deputowany NPD w parlamencie Meklemburgii. Jest przy tym przekonany, że Szczecin jest wciąż niemieckim miastem i wcześniej czy później zostanie włączony do RFN.

Są to rzeczy znane powszechnie, ale nie są przyczyną obecnych przygotowań do delegalizacji NPD. Zdaniem mediów jest to reakcja na wydarzenia w Norwegii i śmierć 77 osób.

Zwolennicy delegalizacji zdają sobie przy tym sprawę, że przed wznowieniem całej procedury kontrwywiad będzie zmuszony wycofać swych informatorów z NPD. Ma ich tam od dawna i to było przyczyną fiaska próby delegalizacji przed ośmiu laty. Trybunał Konstytucyjny orzekł wtedy, że skoro w NPD działają agenci kontrwywiadu, to istnieje podejrzenie, że sterowali tym ugrupowaniem w taki sposób, aby ułatwić delegalizację. – Od tego czasu nic się nie zmieniło, a obecność agentów w NPD gwarantuje przynajmniej, że ugrupowanie to jest po kontrolą – tłumaczy Werner Patzelt.

Korespondencja z Berlina

14 niemieckich landów powołało do życia specjalną komisję, która ma zbadać, czy istnieją warunki uruchomienia procedury delegalizacji NPD. Jest to kolejna próba wyrugowania z niemieckiej sceny politycznej ugrupowania rewanżystowskiego otwarcie rasistowskiego i neofaszystowskiego działającego legalnie od 1964 roku. Partia odnosiła w przeszłości wiele sukcesów, ale od kilku lat jest na dnie. W ostatnich wyborach do Bundestagu zdobyła zaledwie 1,5 proc. głosów. – Zmalał wpływ NPD na środowiska prawicowe – przyznał w niedawnym wywiadzie Hans-Peter Friedrich (CDU), szef niemieckiego MSW, do niedawna przeciwnik delegalizacji NPD. Zmienił jednak zdanie i jego resort będzie uczestniczył w pracach komisji utworzonej przez landy. – Dyskusje o delegalizacji NPD mogą się jedynie przyczynić do wzrostu jej popularności – ostrzega Werner Patzelt, politolog. Przypomina, że to właśnie po nieudanej próbie delegalizacji w 2003 roku NPD złapała wiatr w żagle, zdobywając sporo głosów w Saksonii i Meklemburgii.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1161
Świat
Jędrzej Bielecki: Blackout w Hiszpanii - najprawdopodobniej zawiniło państwo
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1160
Świat
Indie – Pakistan: Przygotowania do wojny o wodę
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1157