W Afganistanie nie ma już ani jednego dostępnego publicznie kościoła, a garstka wyznawców Chrystusa praktykuje wiarę w głębokiej konspiracji – ogłosił Departament Stanu w raporcie na temat przestrzegania swobód religijnych.
Jak podkreślił, ostatni kościół został zlikwidowany w tym kraju w 2010 roku. Mieścił się w wynajmowanym przez chrześcijan budynku. „Sąd nie uznał prawa kościoła do użytkowania wieczystego przez 99 lat i właściciel zniszczył budynek" – napisano w raporcie. Departament Stanu podkreśla, że wspierany przez USA rząd afgański coraz częściej łamie swobody religijne, a „dotyczy to w szczególności chrześcijan". Akty agresji wobec wyznawców tej religii spotykają się z biernością władz, w efekcie czego większość z nich „ukrywa wiarę i nie bierze udziału w modlitewnych zgromadzeniach".
Liczbę chrześcijan w składającej się w 99 proc. z muzułmanów populacji Afganistanu ocenia się na 500 – 8000 osób. Praktykują wiarę w głębokim ukryciu, otrzymując potajemnie literaturę religijną od członków chrześcijańskich misji humanitarnych.
W 2009 r. konspiracyjna grupa wyznawców Chrystusa wydrukowała Biblię w językach pasztu i dari, którą przemycono na teren afgańskich koszar w Bagram. Gdy dowiedziało się o tym szefostwo bazy, Biblie zostały spalone.
Stacja Noorin TV pokazała w ubiegłym roku grupkę ludzi odmawiających chrześcijańskie modlitwy w języku dari. Wybuchł wielki skandal. Władze zawiesiły działalność dwóch misji humanitarnych – norweskiej i amerykańskiej – choć obie zarzekały się, że nie próbują nawracać Afgańczyków. W Kabulu doszło do antychrześcijańskich manifestacji, a sprawą zajął się parlament. Deputowany Abdul Sattar Chawasi wezwał do publicznych egzekucji wyznawców Chrystusa. – Zabicie osoby, która porzuciła islam dla chrześcijaństwa, nie powinno być uznawane za przestępstwo – wtórował mu poseł Kazi Nazir Ahmad.