- Skol'ko naroda...! – te słowa w różnych wariantach słyszałem wielokrotnie, przeciskając się przez tłum na Czystoprudnym Bulwarze. Mieszkańcy pogrążonej aż do wczoraj w politycznej apatii Moskwy odwykli od większych politycznych zgromadzeń. Dotąd, gdy demokratycznej opozycji udało się zgromadzić w jednym miejscu kilkaset osób, miała poczucie sukcesu...
Dookoła niemal wyłącznie ludzie młodzi i bardzo młodzi, zdecydowana większość w wieku studenckim. Sympatyczne, inteligenckie twarze i atmosfera radości. Mimo że chodzi przecież o sfałszowane wybory.
– Rassija bez Putina! – ten okrzyk elektryzuje tłum.
– Pamiętam, za komunizmu reżim był taki potężny. I co? Daliśmy radę. Teraz też damy – mówi siwobrody pan w średnim wieku do rówieśnicy w okularach. Palą papierosy, potem rzucają je w błoto. Po błocie na butach będę za dwie godziny rozpoznawał na ulicach Moskwy uczestników demonstracji.
Wiec odbywa się na długim skwerze położonym między dwoma ciągami jezdnymi Czystoprudnego Bulwaru. Był zgłoszony jako 500-osobowy. Gdy przerósł tę liczbę, policja przestała wpuszczać na skwer wciąż walących tam tłumów. Potem machnęła ręką.