Podczas rozprawy, która odbyła się wczoraj przed sądem w Paryżu, siedmioro wnuków Louisa Renault podważyło rozporządzenie rządu tymczasowego Republiki Francuskiej z 16 stycznia 1945 r., na mocy którego zakłady założone przez ich dziadka w 1898 r. w Boulogne- Billancourt przeszły na własność państwa. Powodem była kolaboracja właściciela z niemieckim okupantem. Renault nie stanął przed sądem. Aresztowany we wrześniu 1944 r., zmarł miesiąc później w więzieniu.
– Nacjonalizacja była pogwałceniem prawa własności – dowodził adwokat rodziny Thierry Lévy. Domagał się, by sąd przekazał sprawę do Trybunału Konstytucyjnego. Werdykt zostanie ogłoszony 11 stycznia.
Próba rehabilitacji?
Lista dóbr odebranych rodzinie jest długa. Louis Renault miał 96,8 proc. udziałów wkoncernie, który oprócz kilku fabryk we Francji i w Belgii miał patenty, koncesje, technologie, tereny inieruchomości, między innymi dwie kamienice przy Champs-Elysées w Paryżu. Gdyby jego potomkowie wygrali proces, państwo musiałoby im wypłacić miliardy euro.
Oburzenia nie kryją organizacje byłych deportowanych icentrala związkowa CGT-Métallurgie, które, obok państwa, są stroną w procesie. Widzą w całej sprawie próbę rehabilitacji kolaboranta. – Uderza mnie śmiałość spadkobierców Renault – mówił w sądzie adwokat CGT Jean-Paul Teissonniere. Podkreślał, że podczas wojny fabryki Renault pracowały pełną parą na potrzeby okupanta. Wprzeciwieństwie do zakładów Peugeota czy Michelina nie pomagały ruchowi oporu, nie zachęcały robotników do sabotażu. CGT zmobilizowała już historyków i byłych członków ruchu oporu do przeciwdziałania „pisaniu historiinanowo".
– Trudno byłoby wskazać w Europie jakiś wielki koncern czy firmę, które istniały przed IIwojną światową, przeszły przez tę wojnę w aureoli i zachowały cnotę – zauważa w rozmowie z „Rz" prof. Jerzy Eisler, historyk z IPN, autor książki „Kolaboracja we Francji 1940 –1944". –To nie znaczy, że wszyscy kolaborowali, ale prawie wszystkie powszechnie dziś szanowane firmy będące sponsorami największych imprez sportowych, kulturalnych, targów iwystaw mają wswej historii epizody współpracy z III Rzeszą, do których się niechętnie przyznają. Koncern Renault nie jest wyjątkiem, ale we Francji potraktowano to jako zbyt daleko idący flirt zokupantem –dodaje profesor.