To była pierwsza dozwolona przez władze manifestacja opozycji od wyborów prezydenckich 2010 roku. Nieoczekiwanie zezwoliły one także na publiczną demonstrację zakazanych byłych symboli narodowych: biało-czerwono-białej flagi i nawiązującego do bitwy pod Grunwaldem oraz dziedzictwa Wielkiego Księstwa Litewskiego godła Pahonia (Pogoń).
Podczas niedzielnej manifestacji w Mińsku, w której wzięło udział kilka tysięcy ludzi, nie doszło do większych incydentów. Opozycjonistów zatrzymywano natomiast w innych miastach Białorusi, gdyż poza stolicą demonstracje zostały zabronione.
25 marca, obchodzony jako Dzień Wolności, jest najważniejszym świętem białoruskiej opozycji. W tym dniu, upamiętniającym proklamowanie w 1918 roku Białoruskiej Republiki Ludowej (BRL), opozycjoniści wychodzą na ulice białoruskich miast, aby przypomnieć ich mieszkańcom o prawdziwych korzeniach białoruskiej państwowości. W poprzednich latach manifestacje z okazji Dnia Wolności były brutalnie rozpędzane przez milicję, najczęściej pod pretekstem publicznej demonstracji zakazanych symboli.
Cofnięcie zakazu na ich prezentowanie to jedna z sensacji tegorocznego Dnia Wolności. Właśnie za zawieszenie biało-czerwono-białej flagi na noworocznej choince w Witebsku jest obecnie więziony opozycjonista Siarhiej Kawalenka. Nie uznaje wyroku sądu skazującego go na dwa lata więzienia. Dwa miesiące temu rozpoczął strajk głodowy i jest na granicy śmierci.
Portrety Kawalenki oraz apele o jego uwolnienie były wczoraj wśród najczęściej spotykanych w rękach manifestantów. Przemawiająca na wiecu żona głodującego opozycjonisty Alena Kawalenka apelowała do Aleksandra Łukaszenki, aby miał litość i uwolnił jej męża.