Już ogłoszono koniec separatyzmu w Quebecu, a po fatalnych wynikach zwolenników niepodległości w ostatnich wyborach federalnych wróżono ostateczny upadek ugrupowań separatystycznych, w tym Parti Quebecois. Tymczasem najnowsze badania wykazują, że jest inaczej. Jeżeli w konstytucji Kanady nie zostaną zapisane specjalne przywileje dla tej francuskojęzycznej prowincji, 44,5 proc. jej mieszkańców chce oddzielenia, a tylko 38,7 proc. woli pozostać w federacji.
Ale wyniki badań Leger Marketing wykazują, że pozostałe, angielskojęzyczne prowincje nie chcą dać więcej praw Quebecowi. Kwestia konstytucji federalnej jest zresztą problemem od bardzo wielu lat. W 1982 r. Quebec był jedyną prowincją, która nie zgodziła się na przyjęcie nowej ustawy zasadniczej. Późniejsze próby dokonywania jej zmian tak, by usatysfakcjonować Quebec, nie przyniosły rezultatu. A przypadająca 17 kwietnia 30. rocznica podpisania konstytucji przez królową Elżbietę II jest okazją, by o tym przypomnieć.
– Mieszkańcy Quebecu nie są zadowoleni z tego, że zdanie drugiej co do wielkości prowincji nie zostało wzięte pod uwagę podczas prac nad ustawą zasadniczą – mówi „Rz" Michael Temelini, wykładowca nauk politycznych na Uniwersytecie Concordia w Montrealu. Ale jak podkreśla, nie oznacza to rychłego nasilenia działań separatystycznych.
Podobnego zdania jest prof. Nelson Wiseman, politolog z Uniwersytetu Toronto. – Niestety, głównym problemem Que-becu i całej Kanady jest to, że zawsze istnieje tu grupa ludzi, chcąca odłączenia. Tak, jak Szkoci w Wielkiej Brytanii – powiedział „Rz". Stale około 40 proc. jest za niepodległością, a ok.
60 proc. przeciw. Ale jego zdaniem, pomimo wyników badań wskazujących na poparcie dla niepodległości, raczej nie ma obecnie nastrojów, które sprzyjałyby rozpisaniu kolejnego referendum w sprawie oddzielenia. – A tylko tą drogą prowincja mogłaby uzyskać niepodległość – podkreśla.
Jego zdaniem Parti Quebecois specjalnie odsunęła na bok referendum, by zyskać głosy tych mieszkańców prowincji, którzy nie chcą niepodległości, ale są niezadowoleni z obecnego, liberalnego rządu. – PQ może w najbliższych wyborach wygrać i samodzielnie stworzyć rząd – wskazuje prof. Wiseman, a Michael Temelini się z nim całkowicie zgadza. Według Temeliniego przegrana separatystów w wyborach federalnych 2011 r. (zaledwie cztery mandaty, gdy w 2008 r. 49 na ogólną liczbę 308) nie oznaczała wcale radykalnego spadku nastrojów niepodległościowych. – Po prostu ludzie uznali, że są przez nich źle reprezentowani w Ottawie – uważa.