Iwaszczenko wysłuchał werdyktu, leżąc na ławie na sali sądowej. Miał problem z chodzeniem. Podczas posiedzenia sądu w styczniu wzywano do niego pogotowie. Odrzucał zarzuty prokuratury o nadużyciu stanowiska podczas podpisania planu uzdrowienia stoczni w Teodozji. Mówił, że proces był zemstą polityczną. Jego adwokaci zapowiadają apelację. Politolodzy twierdzą, że ma szanse wygrać w Trybunale w Strasburgu, ponieważ już skazanie przywódczyni opozycji na siedem lat więzienia za podpisanie niekorzystnego kontraktu gazowego z Rosją w 2009 r. wywołało falę krytyki w Europie.

„Więzienny gabinet ministrów Julii Tymoszenko jest coraz liczniejszy" – pisał portal Newsru.ua. Przypomniał, że Iwaszczenko jest trzecim ministrem przywódczyni opozycji, który trafia za kraty. Tydzień temu na trzy lata więzienia został skazany minister ochrony środowiska Georgij Filipczuk. Oskarżonemu o nadużycia władzy ministrowi gospodarki Bohdanowi Danyłyszynowi udało się uciec z Ukrainy i schronić w Czechach, gdzie w ubiegłym roku otrzymał azyl.

W aresztach przebywa też kilku innych współpracowników Tymoszenko czekających na procesy.