„Julia Tymoszenko nie jest chora. Uprawia sport, w celi chodzi na obcasach, a ze swoim adwokatem łączą ją bliskie stosunki, takie jak mężczyznę z kobietą” – twierdziła w wywiadzie dla ukraińskiej agencji UNN Julia Abapłowa. Wcześniej została skazana za machinacje kredytowe. Trafiła do jednej celi z Tymoszenko w więzieniu w Charkowie. Skarżyła się, że przywódczyni opozycji traktowała ją zawsze jak służącą.
O Abapłowej na Ukrainie zrobiło się głośno pod koniec kwietnia. Wtedy Tymoszenko oświadczyła, że służby więzienne wywierają presję na jej współwięźniarkę. Miała być zmuszana do udzielenia wywiadu kompromitującego przywódczynię opozycji. Według Tymoszenko Abapłowa nie chciała tego robić, ale w końcu musiała ustąpić. Wywiad z nią miał się ukazać w prorządowych stacjach telewizyjnych UT-1 i Inter. Ich kierownicy twierdzili, że żadnego wywiadu nie było. Po ujawnieniu przez Tymoszenko afery Abapłowa została przeniesiona do innej celi.
Agencja UNN uzasadniała, że obecnie, po pięciu miesiącach, musiała zainteresować się losem współwięźniarki opozycjonistki i przeprowadziła z nią rozmowę. Adwokat Tymoszenko Serhij Własenko nazwał wywiad fałszerstwem i stwierdził, że Abapłowa zgodziła się na rozmowę po spędzeniu kilku miesięcy w karcerze.
– Tymoszenko nie mogła wywierać presji na współwięźniarkę, ponieważ przez 24 godziny na dobę była obserwowana przez kamery zainstalowane w celi – udowadniał. Twierdzi, że agencja UNN jest kontrolowana przez współpracowników Hanny Herman, doradczyni prezydenta Wiktora Janukowycza. Już wcześniej na portalu UNN pojawiło się wideo opatrzone nazwą "Tymoszenko nawet w celi zakłada wysokie obcasy", na którym kobieta podobna do byłej premier przechadza się w butach na obcasach i całuje się z mężczyzną podobnym do adwokata.
Obecnie Tymoszenko przebywa w charkowskim szpitalu, gdzie jest leczona na schorzenie kręgosłupa. – W jej 16-metrowej sali zainstalowano cztery kamery. Dwie z nich należą do służby więziennej. Do kogo należą dwie pozostałe – nikt nie wie. – Abapłowa została złamana. Byłem w grupie deputowanych, którzy pojechali do Charkowa, by na własne oczy się przekonać, czy ta kobieta jeszcze żyje. Nic z tego nie wyszło – mówi „Rz” Andrij Pawłowski, deputowany Bloku Julii Tymoszenko.