Czy kara śmierci się opłaca

W Kalifornii trwa debata, czy dożywocie nie będzie tańsze niż przeprowadzanie egzekucji skazańców

Publikacja: 14.10.2012 10:00

W więzieniu San Quentin w Kalifornii czekają na egzekucję więźniowie skazani na karę śmierci

W więzieniu San Quentin w Kalifornii czekają na egzekucję więźniowie skazani na karę śmierci

Foto: afp/getty images, Justin Sullivan Justin Sullivan

6 listopada mieszkańcy Złotego Stanu będą decydować nie tylko o tym, kto przez kolejne cztery lata będzie kierować krajem. Przy urnach wyborcy będą mieli też szansę wypowiedzieć się m.in. na temat tzw. Propozycji 34. Zakłada ona zastąpienie kary śmierci – na której wykonanie oczekuje obecnie w tym stanie 725 skazańców – dożywociem bez możliwości przedterminowego zwolnienia. W ten sposób Kalifornia dołączyłaby do grona 17 stanów, w których nie ma kary głównej. I choć na razie sondaże wskazują, że zwolennicy dożywocia są w mniejszości, to gorąca debata na ten temat dopiero się rozkręca.

300 milionów

Jedną z dwóch najważniejszych twarzy kampanii na „tak" jest Jeanne Woodford, była dyrektor więzienia w San Quentin, gdzie mieści się największy w Ameryce oddział dla skazańców oczekujących na egzekucję. Drugą jest Gil Garcetti, który w latach 1992–2000 był prokuratorem okręgowym w Los Angeles i sam odpowiada za wysłanie do cel śmierci dziesiątek osób.

– Żeby od razu było jasne, to nie jest tak, że jestem moralnie przeciwny stosowaniu tej kary – mówi w rozmowie z „Rz" Garcetti. – Na zmianę mojego stanowiska w tej sprawie wpłynęły głównie wychodzące na jaw pomyłki sądowe oraz koszty. Co rusz słyszymy o zwolnieniach nauczycieli, a okazuje się, że każdego roku nasz stan wyrzuca w błoto 184 miliony dolarów na system, który nie działa. To niedopuszczalne.

Gdy prokurator domaga się kary śmierci, proces kosztuje aż  milion dolarów więcej niż proces, którego stawką jest dożywocie

Kwota, którą wymienia Garcetti, pochodzi z raportu przygotowanego rok temu m.in. przez prof. Paulę Mitchell z Wydziału Prawa Uniwersytetu Loyola Marymont. Centralnym punktem raportu jest kwota 4,6 miliarda dolarów, jakie stan wydać miał od 1978 roku na utrzymanie całego aparatu obsługującego karę śmierci – procesy, utrzymanie cel śmierci i skomplikowane – a także niezwykle kosztowne – apelacje. Innymi słowy, Kalifornia miałaby zaoszczędzić przez ostatnie trzy dekady 4,6 mld dolarów, gdyby mordercy skazywani byli na dożywocie, a nie na szafot.

Sęk w tym, że przez cały ten czas w majestacie prawa uśmiercono w Złotym Stanie jedynie 13 osób, a od 2006 roku nie wykonano żadnej egzekucji. System jest „zatkany" właśnie przez apelacje. Zwolennicy uchwalenia Propozycji 34 argumentują, że oznacza to, iż jedna egzekucja kosztuje kalifornijskich podatników średnio 300 mln dolarów. Oczywiście jest to statystyczne nadużycie, ale doskonale brzmi w walce o głosy wyborców.

Skąd się biorą tak wysokie koszty? Sam proces w przypadku, gdy prokurator domaga się zasądzenia kary śmierci, kosztuje – według autorów raportu – milion dolarów więcej niż proces, którego stawką jest dożywocie. Poza tym w procesach z wiszącą nad oskarżonym karą śmierci przepisy stanowią, że potrzebnych jest dwóch obrońców i dwóch prokuratorów. Generalnie ciężar kary powoduje, że taka batalia sądowa jest dużo bardziej złożona, a przez to bardziej kosztowna. Ale proces to dopiero początek wydatków. Oczekujący na egzekucję przetrzymywani są bowiem w pojedynczych celach i mają do dyspozycji „bonusy" niedostępne dla innych skazańców, jak np. telewizory.

30 lat apelacji

Niezwykle droga jest też wyjątkowo długa i skomplikowana procedura odwoławcza, o której więźniowie z dożywociem mogą tylko marzyć. Pochłania ona – zdaniem autorów raportu – ponad 1/3 środków związanych z „obsługą" kary śmierci.

– Ci ludzie umierają w celach śmierci albo ze starości, albo popełniając samobójstwa. Przeciętnie odwołują się przez 25–30 lat! Czas skończyć z tą fikcją – uważa były prokurator Garcetti.

Ostatni sondaż „Los Angeles Times" pokazuje, że 38 proc. Kalifornijczyków popiera zniesienie kary śmierci, a 51 proc. jest przeciwnego zdania. Są jednak sondaże, w których różnica spada do kilku punktów procentowych. We wrześniowym sondażu Field Poll stosunek ten wynosi 42–45 proc. 13 proc. wyborców jest niezdecydowanych.

Kampania na „nie" jest dużo mniej widoczna. Trudno się jednak temu dziwić, skoro udało jej się zebrać tylko nieco ponad 200 tys. dolarów – przeszło 25 razy mniej pieniędzy niż drugiej stronie.

– W naszym społeczeństwie powinno być jasne rozróżnienie pomiędzy ludźmi, którzy dokonują bardziej bestialskich mordów niż inni. Ci pierwsi zdecydowanie zasługują na śmierć – mówił na antenie CBS San Francisco Stephen Wagstaffe, prokurator okręgowy z hrabstwa San Mateo, zwolennik utrzymania obecnego prawa.

Nie tylko finanse

Jego zdaniem kampania na „tak" zwodzi opinię publiczną, przenosząc uwagę na kwestie finansowe, które – zdaniem Wagstaffe'a – nie są odpowiednio udokumentowane. Przeciwnicy zniesienia kary śmierci sami nie przedstawiają jednak konkretnych danych, które zbijałyby ustalenia drugiej strony. Co więcej, na ich stronie internetowej pada argument, że nawet jeżeli wyliczenia abolicjonistów są precyzyjne, to i tak utrzymanie systemu prawnego z karą śmierci w roli głównej kosztuje „tylko 1/10 jednego procentu całego budżetu Kalifornii", więc nie ma o co robić wielkiego szumu. Ale nawet przeciwnicy Propozycji 34 widzą, że obecne rozwiązania prawne są bardzo niedoskonałe i postulują przeprowadzenie reformy prawa karnego, szczególnie skrócenie procesu odwoławczego.

Gdyby argument finansowy okazał się zbyt słaby, ci, co proponują dożywotnie izolowanie morderców, mają w zanadrzu jeszcze dwie karty. Pierwszą z nich jest przeznaczenie w ciągu trzech najbliższych lat 100 mln dolarów na zwiększenie zdolności wykrywania zabójstw i przestępstw na tle seksualnym. Drugim – pomyłki sądowe.

– Obecnie w Kalifornii rozwiązuje się zaledwie 46 proc. przypadków zabójstw. To dramatycznie niski odsetek. Jeżeli wzrosłaby skuteczność organów ścigania, to stanowiłoby to dla przestępców większy straszak niż widmo egzekucji – twierdzi Garcetti.

Zwolennicy przegłosowania Propozycji 34 dostali niedawno do ręki świetny argument w sprawie pomyłek sądowych. Pod koniec września badania DNA przyczyniły się bowiem do oczyszczenia kolejnego – trzechsetnego już w skali całego kraju – skazańca. Damon Thibodeaux zdążył jednak przesiedzieć w Luizjanie aż 15 lat w celi śmierci. Jak się okazuje, całkowicie niesłusznie.

Jak patrzą na tę inicjatywę sami zainteresowani? Okazuje się, że... nie życzą sobie oni żadnych zmian. Tak przynajmniej wynika z badania, jakie przeprowadziła organizacja pod nazwą Campaign to End the Death Penalty.

Dotarła ona listownie do 220 więźniów oczekujących w kalifornijskich zakładach karnych na egzekucję. Spośród 50 odpowiedzi tylko dwie wyrażały poparcie dla Propozycji 34. Więźniowie argumentowali, że obecny – długi i skomplikowany – system apelacyjny daje im większą szansę na oczyszczenie z zarzutów niż ścieżka odwoławcza dostępna dla więźniów odbywających karę dożywotniego pozbawienia wolności.

Kalifornia pokaże kierunek

Dr David Jakcson, politolog z uniwersytetu stanowego Bowling Green w Ohio, zauważa w rozmowie z „Rz", że kalifornijska kampania w sprawie likwidacji kary śmierci nie jest tylko lokalnym wydarzeniem i może mieć przełożenie na resztę spośród 33 stanów, które wciąż stosują tę karę.

– Kalifornia od dawna uważana jest za swego rodzaju trendsettera w wielu kwestiach, w tym również w palących sprawach społecznych – uważa Jackson. – Na pewno więc reszta kraju z uwagą będzie patrzyła na wynik głosowania w sprawie kary śmierci. Jeżeli będzie on pozytywny, może to zapoczątkować odwrót od stosowania tej kary – dodaje. Stąd spore zainteresowanie sprawą  kalifornijskiego referendum w całych Stanach.

6 listopada mieszkańcy Złotego Stanu będą decydować nie tylko o tym, kto przez kolejne cztery lata będzie kierować krajem. Przy urnach wyborcy będą mieli też szansę wypowiedzieć się m.in. na temat tzw. Propozycji 34. Zakłada ona zastąpienie kary śmierci – na której wykonanie oczekuje obecnie w tym stanie 725 skazańców – dożywociem bez możliwości przedterminowego zwolnienia. W ten sposób Kalifornia dołączyłaby do grona 17 stanów, w których nie ma kary głównej. I choć na razie sondaże wskazują, że zwolennicy dożywocia są w mniejszości, to gorąca debata na ten temat dopiero się rozkręca.

Pozostało 91% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1017