Rz: Mieliśmy do czynienia z drugim, po zamachu na działaczy PiS, przypadkiem wewnętrznego terroryzmu. Rośnie zagrożenie dla państwa?
Grzegorz Cieślak:
Te przypadki tzw. samotnych wilków lub małych grup, które się autoradykalizują pod wpływem pewnych unikalnych poglądów, to na pewno kierunek tych zagrożeń. Kierunek prawdopodobny, co potwierdzają nasze analizy. Możliwe, że takich osób jak Brunon K. będzie więcej. Wynika to z tego, że poprzez radykalny język debaty publicznej uruchamiane są coraz bardziej skrajne skrzydła elektoratów partii. Te skrzydła coraz trudniej kontrolować. Na pewno tacy potencjalni zamachowcy istnieją.
Czy to zagrożenie jest bardziej realne niż terroryzm islamski?
Na pewno samo ujawnienie tego wydarzenia powoduje, że społeczeństwo odbiera go jako coś bardziej nam bliskiego i realnego, niezależ- nie od tego, jak jest napraw- dę. Wcale nie znaczy to jednak, że terroryzm mię- dzynarodowy przestał nas dotyczyć. Jesteśmy dla terrorystów krajem atrakcyjnym. Kiedy do krajów pierwszoplanowych, takich jak USA czy Wielka Brytania, terrorystom coraz trudniej dotrzeć, to właśnie Polska ze względu na sojusz z USA i nasze zaangażowanie w Iraku i Afganistanie staje się dogodnym celem dla islamskich zamachowców.