Synod Generalny obradował w Westminster. Aby propozycja pozwalająca na wyświęcanie kobiet na biskupów przeszła, musiała uzyskać dwie trzecie głosów w trzech izbach. Udało się to osiągnąć w izbie biskupiej (44 za, 3 przeciw, 2 wstrzymało się od głosu) oraz w izbie pastorów (148 do 45).
Sprawę zablokowała jednak izba, w której zasiada laikat. 132 członków było za, 74 przeciw. Zabrakło sześciu głosów. Wywołało to oburzenie wśród liberalnych anglikanów, a także wśród lewicowej prasy. „Guardian" pisał o „kompromitacji" oraz o tym, że nie udało się „wykorzenić rozpowszechnionego od stuleci w Kościele seksizmu".
To także cios dla odchodzącego ze stanowiska arcybiskupa Canterbury, liberała Rowana Williamsa. Zachwycony nie jest również Justin Welby, były szef kompanii naftowej i biskup Durham, który za kilkanaście dni ma zastąpić Williamsa. „To bardzo smutny dzień. Przede wszystkim dla kobiet-pastorów. Musimy się zjednoczyć w modlitwie i miłości oraz współpracować z Bogiem, który leczy rany" – napisał na Twitterze.
Zadowoleni są natomiast anglikańscy konserwatyści. – Dziękujemy Bogu i Kościołowi Anglii za to, że uniknęliśmy wielkiego błędu, który doprowadziłby nas do olbrzymiego podziału – powiedział Rod Thomas z ruchu Reforma.
Podział ten jest już jednak faktem. Od lat anglikańscy liberałowie i konserwatyści prowadzą zażartą walkę. Choć w Kościele Anglii i Kościele Episkopalnym w USA konserwatyści są w defensywie, to dominują w anglikańskich wspólnotach w byłych brytyjskich koloniach w Afryce i Azji. Nie akceptują oni wyświęcania kobiet i homoseksualistów.