Socjologowie twierdzą, że Rosjanie są zmęczeni zarówno władzą, jak i opozycją. Więcej Rosjan wychodzi na ulice wtedy, gdy rządzący podejmują niepopularne decyzje. Liczba chętnych do protestów spada, gdy władze realizują zadania pozytywnie odbierane przez społeczeństwo. Ostatnio Putin zyskał, decydując o dymisji ministra obrony Anatolija Sierdiukowa uwikłanego w skandal korupcyjny, do którego doszło w tym resorcie.
– Tendencje są takie, że napięcie społeczne będzie rosło. Obecnie jest to najbardziej odczuwalne w regionach. Ludzie są gotowi protestować, choć nie wierzą w skuteczność opozycji. Większość badanych przez nas respondentów uważa, że opozycja nie ma programu naprawy państwa. Nie zdołała także przekonać rodaków, że jest alternatywą wobec władzy – mówił „Rz" Denis Wołkow z Centrum Lewady.
Sondaże pokazują, że Rosjanie tracą też zaufanie do liderów opozycji, która nie zasiada w parlamencie. Bloger Aleksiej Nawalny, który zwyciężył w wyborach do opozycyjnej Rady Koordynacyjnej w październiku, cieszy się zaufaniem... 2 proc. Rosjan. W wyborach Rady, która podejmuje decyzje m.in. w sprawie protestów, wzięło udział ponad 80 tysięcy osób.
Tymczasem mimo licznych zapowiedzi opozycja nie zorganizuje sobotniej akcji protestu – Marszu Wolności – w Moskwie. Przeciwnicy Putina chcieli demonstrować na którejś z centralnych ulic z punktem docelowym na placu Łubianskim. Urzędnicy odmówili, tłumacząc, że ta trasa „sparaliżuje centrum miasta". Lider Lewego Frontu i stały bywalec aresztów Siergiej Udalcow zapowiedział na Twitterze, że przyjdzie na Łubiankę jako „rosyjski obywatel, któremu władze nic nie zrobią". Nawalny mówił wczoraj to samo. „Zrobiliśmy wszystko, co było możliwe, by uzgodnić akcję. Straciliśmy mnóstwo czasu. Przypomnijmy sobie o ludzkiej godności i przyjdźmy 15 grudnia, o godzinie 15 na plac Łubianski" – pisał na Twitterze. Szefowa Moskiewskiej Grupy Helsińskiej Ludmiła Aleksiejewa zaapelowała jednak do opozycjonistów, by 15 grudnia zostali w domach.
– Urzędnicy zabronili przeprowadzenia demonstracji, wiedząc, że opozycja mimo to wyjdzie na ulice. Władzom właśnie o to chodzi, by sprowokować masowe rozruchy – mówiła. Nie wiadomo też, ile osób wzięłoby udział w Marszu Wolności. Z sondażu Centrum Lewady wynika, że akcje protestów zdecydowanie popiera 11 proc. badanych, a raczej popiera 29 proc. Udział w protestach deklaruje 22 proc. respondentów. Według ośrodka WCIOM odsetek takich osób sięga 10 proc. WCIOM przypomniał, że po wielotysięcznej demonstracji opozycji po grudniowych wyborach do Dumy w 2011 r. protesty popierało 40 proc. Rosjan, dziś – 27 proc.