Białorusini nie wierzą ani władzy, ani opozycji

Jeżdżąc do polskich i litewskich hipermarketów po tańsze towary Białorusini nie wierzą łukaszenkowskiej propagandzie o strasznym kryzysie w UE – komentuje dla „Rz" wyniki grudniowego sondażu niezależnego białoruskiego ośrodka badawczego NISEPI białoruski politolog Aleksander Kłaskouski.

Publikacja: 03.01.2013 23:35

Białorusini nie wierzą ani władzy, ani opozycji

Foto: Fotorzepa, BS Bartłomiej Sawka

Rz: Unia Europejska w białoruskich mediach państwowych jest przedstawiana jako kolos na glinianych nogach. Ale sondaż NISEPI pokazuje, że więcej Białorusinów chciałoby integrować się z UE niż z oficjalnym sojusznikiem, jakim jest Rosja. Na czym polega ten fenomen?

Aleksander Kłaskouski:

To jest efekt powiększającego się rozdźwięku między społeczeństwem a władzą. Media państwowe ciągle straszą obywateli Grecją i innymi problemami, z jakimi boryka się UE. Ludzie znają jednak swoją prawdę. Jeżdżąc do białostockich czy wileńskich hipermarketów zauważają, że towary tam są o wiele tańsze niż na Białorusi. Podróżowanie do sąsiadujących z Białorusią krajów UE w celu robienia zakupów stało się jednym z ważniejszych sposobów oszczędzania dla Białorusinów. Wobec tego, gdy słyszą w telewizji o kryzysie w UE, odnoszą się do tego przekazu z niedowierzaniem.

Ale UE rzeczywiście boryka się z poważnymi problemami.

W porównaniu ze stanem białoruskiej gospodarki i białoruskim standardem życia nie wydają się one tak straszne, jak próbuje to przedstawić władza i jej propaganda. Punktem zwrotnym, jeśli chodzi o wzrost nastrojów proeuro- pejskich stało się ochłodzenie stosunków między oficjalnym Mińskiem i Zachodem po wyborach prezydenckich 2010 r. Mszcząc się za sankcje propaganda mocno przesa- dziła w oczernianiu Zachodu. Tym większy okazał się kontrast między tym, co Białorusini mogą zobaczyć w telewizorze i tym, co widzą za granicą. Władza to doskonale rozumie i wstrzymuje wprowadzenie małego ruchu granicznego z Polską i Litwą.

Brak zaufania do przekazu propagandowego przekłada się na stosunek do władz?

O tym także świadczą wyniki tego sondażu. Mimo nieustannej propagandy sukcesów głowy państwa, poparcie dla Łukaszenki już od co najmniej pół roku oscyluje w granicach 30 proc. Tak się dzieje mimo tego, iż po klęsce finansowej 2011 roku udało mu się prywrócić wartość średniej pensji na poziom sprzed wyborów, czyli do 500 dolarów. W odbiorze społecznym jednak wygląda to tak, że Łukaszenko jedną ręką daje, ale drugą w każdej chwili może wszystko odebrać. Coraz powszechniejsze jest rozumienie tego, iż model gospodarczy Łukaszenki może funkcjonować tylko dzięki zewnętrznym dotacjom.

I tak funkcjonuje, dzięki dotacjom z Rosji. Ale Białorusini do Rosji nie chcą?

Bo, mimo wszystko, jako bardziej atrakcyjne i stabilne postrzegają życie w Europie.

Nieufność wobec Łukaszenki nie przekłada się na poparcie dla polityków opozycji.

Tak się dzieje dlatego, że w 2010 roku przed wyborami prezydenckimi opozycja obudziła w społeczeństwie wielkie oczekiwania zmian na lepsze i poniosła klęskę, wystawiając w wyborach zbyt wielu kandydatów. Pogłębiające się rozbicie opozycji po porażce w wyborach nie przysparza jej sympatii społecznych mimo korzystnej koniunktury. Sytuacja wygląda więc tak, że społeczeństwo nie wierzy ani władzy, ani opozycji.

Rz: Unia Europejska w białoruskich mediach państwowych jest przedstawiana jako kolos na glinianych nogach. Ale sondaż NISEPI pokazuje, że więcej Białorusinów chciałoby integrować się z UE niż z oficjalnym sojusznikiem, jakim jest Rosja. Na czym polega ten fenomen?

Aleksander Kłaskouski:

Pozostało 91% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019