Z Unią inaczej albo wcale

Brytyjski premier może się przeliczyć. Nie ma silnych sojuszników do renegocjacji unijnych traktatów

Publikacja: 24.01.2013 01:03

- Oczekiwanie Camerona, że inne kraje zgodzą się na renegocjacje traktatów, jest nierealistyczne. Lepiej niech Wielka Brytania zdecyduje w  referendum, niż ma się ciągle wahać i hamletyzować – mówi „Rz" Jacek Saryusz-Wolski, eurodeputowany PO.

Brytyjski premier wygłosił wczoraj rano w Londynie długo zapowiadane przemówienie na temat miejsca Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej. Zgodnie z oczekiwaniami postulował w nim zmiany traktatowe, które pozwoliłyby jego krajowi nie tylko na usunięcie się z głównego nurtu przyszłych etapów integracji.

Cofanie wskazówek

Cameron chce przede wszystkim cofnięcia zegara i wypowiedzenia już istniejących zobowiązań. Zainteresowany jest wyłącznie wspólnym rynkiem i niczym więcej.

– Dokończenie budowy wspólnego rynku nie wymaga harmonizacji przepisów w innych dziedzinach. Nie trzeba w tym celu ustalać wspólnych zasad dotyczących godzin pracy – argumentował Cameron. Nie chce wspólnych przepisów w dziedzinie polityki socjalnej, próbuje tez zrezygnować z części zobowiązań dotyczących wymiaru sprawiedliwości.  Dopiero wtedy, gdy Brytyjczycy zorientują się, czy mogą uzyskać koncesje, zostanie zorganizowane referendum za lub przeciw członkostwa tego kraju w UE. – Będzie ono elementem kolejnego manifestu konserwatystów do zrealizowania po wyborach – powiedział Cameron. W praktyce więc referendum odbędzie się między 2015 a 2017 rokiem, pod warunkiem że rząd będą wtedy znów tworzyć torysi.

Drugi czerwony dywan

Brytyjski premier mówi innym w UE: – „droga wolna". Cameron kibicuje głębszej integracji strefy euro i zgadza się z niektórymi politykami, że będzie to wymagało zmiany unijnych traktatów. Chce wykorzystać okazję i poprosić wtedy o zmianę statusu Wielkiej Brytanii i gwarancje pozostawienia jej autonomii na przyszłość. Cameron sądzi, że Unia powinna być właśnie taką wspólnotą a'la carte: wielu zasad i prędkości.

– Zasada elastyczności i współpracy ma taką samą rację bytu jak postulat coraz ściślejszej integracji – mówił brytyjski premier.

Lider konserwatystów brytyjskich może się jednak przeliczyć w nadziei na poparcie innych rządów w swoich postulatach luźniejszej UE. Wczoraj zgodnie krytykowali go socjaldemokraci i chadecy. – Wykładam czerwony dywan dla wyjścia z UE – żartował francuski minister spraw zagranicznych Laurent Fabius, w czasie spotkania z brytyjskimi biznesmenami.  Była to aluzja do czerwonego dywanu z wcześniejszej wypowiedzi Camerona, który witał w ten sposób francuskich milionerów uciekających przed wysokimi podatkami.

– Nie będziemy negocjować zasad, które zostały zaakceptowane przez Wielką Brytanię – mówił z kolei szef europejskich chadeków Joseph Daul. Jak zwykle ostrożniejsza była Angela Merkel. Uznała, że Wielka Brytania powinna pozostać w UE, ale trzeba znaleźć kompromis z innymi krajami, które też mają swoje postulaty. Właśnie ten precedens renegocjowania zobowiązań jest najbardziej niepokojący.

– Umów trzeba dotrzymywać. Spełnienie prośby Wielkiej Brytanii oznaczałoby demontaż Unii. Każdy mógłby wtedy prosić tylko o to, co przynosi mu bezpośrednie korzyści – uważa Saryusz-Wolski.

Cameron nie ma dziś politycznych sojuszników w UE. Jego partia w Parlamencie Europejskim należy do małej grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (EKR). Są tam przedstawiciele tylko dwóch rządzących dziś w Europie ugrupowań: poza torysami czeski ODS. To zbyt słaba koalicja, gdy przyjdzie do negocjacji międzyrządowych nad nowym traktatem. I to mimo argumentów ze strony tych krajów, ile straci UE na wyjściu Wielkiej Brytanii.

– Sama Wielka Brytania sobie poradzi, bo wciąż jest światową potęgą. Ale Unia będzie bez niej uboższa. Szczególnie stracą kraje naszego regionu, jak Polska czy Czechy. Bo to Wielka Brytania jest rzecznikiem wspólnego rynku, wolnego handlu, wzmacniania więzów transatlantyckich i rozszerzenia UE – tłumaczy w rozmowie z „Rz" Jan Zahradil, eurodeputowany czeskiego ODS. O potencjalnych stratach dla Polski wspomina też Martin Callanan, brytyjski konserwatysta, lider EKR.

– Wielka Brytania jest wielkim płatnikiem do unijnego budżetu, z czego korzystają państwa w Europie Wschodniej – powiedział „Rz" pytany o koszty wyjścia jego kraju z Unii. – I Polska, i my, wierzymy w wolny rynek – dodaje.

Strata dla Londynu

Sam Cameron w przemówieniu podkreślał mocno straty dla Wielkiej Brytanii z powodu ewentualnego opuszczenia Unii. Próbował przekonać eurosceptycznych wyborców, że lepiej być w środku, ale na innych zasadach. Odwołał się do przykładu Norwegii, która pozostaje poza Unią, będąc z nią tylko w luźniejszym stowarzyszeniu. Korzysta co prawda z dobrodziejstw wspólnego rynku, ale nie ma żadnego wpływu na przepisy regulujące jego działanie. Poza tym, jak zauważył Cameron, kraj ten jest bardziej samodzielny, bo dysponuje największymi złożami gazu na świecie i ma 500 mld euro zagranicznych rezerw dewizowych. Premier podkreślał, że głos Wielkiej Brytanii na arenie międzynarodowej jest lepiej słyszalny, jeśli należy do UE. Ma jednak świadomość, jak silne są nastroje eurosceptyczne w jego kraju, i dlatego zwleka z referendum. – Decyzja o wyjściu z UE to bilet w jedną stronę. Trzeba ją podjąć na chłodno – powiedział. Według niego dziś wybór byłby fałszywy, bo nie wiadomo, w jakim kierunku Unia zmierza. Najpierw trzeba podjąć próbę zmiany statusu Wielkiej Brytanii w UE, a dopiero potem decydować o członkostwie.

Droga do referendum

Nie ma żadnego terminu dla zmian traktatowych, które Cameron chce wykorzystać dla swojej batalii o wypowiedzenie poprzednich zobowiązań.

Ale według zgodnych zapowiedzi polityków pierwsza dyskusja na ten temat mogłaby się odbyć najwcześniej po wyborach do Parlamentu Europejskiego, czyli na jesieni 2014 roku. Zmiany traktatowe wymagają jednomyślnej zgody wszystkich państw. Jeśli Londyn nie przeforsuje swoich postulatów, to Cameron będzie musiał przeprowadzić referendum.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019