W wywiadzie dla Litewskiego Radia minister Linas Linkeviczius podkreślał, że rząd w Wilnie chce w duchu europejskim rozwiązywać problemy mniejszości narodowych, ale nie uczyni tego „kosztem własnej godności". Podkreślał też, że Litwa ratyfikowała Konwencję Ramową o Ochronie Mniejszości Narodowych, ale - jak zaznaczył – „nie jest ona prawnie wiążąca".
Zdaniem ministra „podstawą owocnych stosunków dyplomatycznych są relacje osobiste". Odniósł te słowa do jutrzejszego spotkania w Warszawie z szefem polskiej dyplomacji Radosławem Sikorskim. Ministrowie znają się od 1995 r., gdy obaj pracowali w resortach obrony. - Można podpisać porozumienie, uzgodnić treść dokumentu, jednak jeżeli nie będzie dobrych wzajemnych relacji, porozumienia nie będą realizowane – mówił Linkeviczius.
Największy litewski dziennik „Lietuvos Rytas" w komentarzu redakcyjnym pisze o nadziejach na ocieplenie stosunków na linii Polska-Litwa. Gazeta wskazuje, że „o przyszłości relacji Warszawy i Wilna zadecyduje postęp w rozwiązywaniu problemów mniejszości narodowych na Litwie". „Lietuvos Rytas" wylicza, że dwujęzyczne tablice w Niemczech i Danii są ustawiane, jeżeli mniejszość stanowi 4 proc. mieszkańców danej miejscowości, w Finlandii - 8 proc., w Czechach i Austrii- 10 proc., a w Polsce - 20 proc. „Wcześniej, czy później Litwa również będzie musiała stworzyć taką możliwość. W przeciwnym razie będziemy jedynym państwem w Unii Europejskiej, które nie zezwala na dwujęzyczne tablice" – napisano w komentarzu od redakcji.
Litewskie media informują również o apelu do przedstawicieli najwyższych władz Litwy, który wystosował Zarząd Forum Współpracy i Dialogu im. Jerzego Giedroycia. Podpisali się pod nim m.in. poeta Tomas Venclova, były szef dyplomacji Vygaudas Uszackas, historyk Alvydas Nikżentaitis oraz czołowi dziennikarze litewscy. Wspólnie wzywają do zalegalizowania pisowni nazwisk polskich w litewskich dokumentach z użyciem polskich znaków diakrytycznych, a także dwujęzycznych tablic na Wileńszczyźnie, gdzie Polacy stanowią 60-80 proc. ludności.