Decyzję podjął sąd najwyższy w Indiach. Musiał rozstrzygnąć, czy wyższość ma prawo rodziców do stanowienia nad dziećmi czy artykuł 21. konstytucji, który nakazuje ratować życie, nawet jeśli oznaczałoby to śmierć jednego z bliźniąt.
Na ten właśnie zapis konstytucji powoływali się urzędnicy odmawiający renty. Chcieli, by bliźniaczki zostały rozdzielone. Pomoc oferował książę Muhammad ibn Zaid an-Nahajan, następca tronu Abu Zabi. Obiecał, że zwróci pieniądze za operację rozdzielenia sióstr Saba i Farah.
Rodzice przedstawili jednak przed sądem ekspertyzę biegłych, z której wynikało, iż seria 5-6 skomplikowanych operacji trwałaby około dziewięciu miesięcy, a bliźniaczki miałby około 20 proc. szans na przeżycie. Siostry, poza tym, że zrośnięte są głowami, mają wspólny układ krwionośny. Do tego tylko Farah ma nerki.
Sąd zażądał, by diagnozę postawił niezależny Instytut Nauk Medycznych Indii. Rodzice odmówili jednak twierdząc, że nawet samo przeprowadzenie badań, stanowiłoby zagrożenie dla życia bliźniaczek i sprawiło im ból.
Zespół lekarzy w Instytutu w końcowym oświadczeniu napisał: „Wyrażamy ubolewanie, że nikt nie dba o ból i agonię bliźniczek, nawet ich rodzice... a wszystko na czym im zależy to pomoc finansowa i opieka paliatywna".