„Jako że do tej pory nie dokonano odpowiednich zmian prawnych, rozważamy podjęcie stosownych decyzji na naszym kolejnym posiedzeniu" – takiej treści list otrzymał właśnie przewodniczący Bundestagu od wiceprezesa Federalnego Trybunału Konstytucyjnego Ferdinanda Kirchhofa. Rzecz dotyczy ubiegłorocznego orzeczenia Trybunału zobowiązującego władze ustawodawcze do objęcia ulgami podatkowymi z racji nabycia nieruchomości pary homoseksualne.
Zdaniem Trybunału nie ma żadnych przeszkód, aby pary te korzystać mogły z takich samych ulg jak małżeństwa. Zarówno rząd, jak i Bundestag zignorowały orzeczenie Trybunału, który grozi obecnie, że wyegzekwuje realizację swego orzeczenia.
I to w czasie trwającej już kampanii przed wrześniowymi wyborami do Bundestagu. Jest to groźne dla kanclerz Angeli Merkel i jej ugrupowania. Z największym trudem udało się szefowej rządu zamknięcie dyskusji w CDU na temat wyposażenia par homoseksualnych w te same prawa co pary małżeńskie. Zwolennicy takiej propozycji mieli nadzieję, że zwiększy szanse konserwatywnej CDU w wyborach, zwłaszcza w dużych miastach o sporych skupiskach homoseksualistów. CDU przegrała w ostatnim czasie elekcje w Stuttgarcie, Frankfurcie, Hamburgu i Bremie także dlatego, że jest postrzegana jako partia przywiązana ślepo do idei konserwatywnych i niedostrzegająca przemian społecznych.
Dogodnym pretekstem do zmiany linii CDU mogło być orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego z lutego, w którym uznał, że nie jest sprzeczna z konstytucją adopcja dzieci przez osoby żyjące w homoseksualnych związkach partnerskich, o ile są to dzieci jednego z partnerów. Kanclerz Merkel uznała pomysł zmiany linii partii w sprawie praw homoseksualistów za zbyt ryzykowny przed wyborami i na tym się na razie skończyło.
Pretensje zgłaszane obecnie przez Trybunał grożą rozpoczęciem nowej dyskusji w łonie CDU. Przy tym dwie trzecie członków tej partii jest za pełnym zrównaniem praw par małżeńskich i homoseksualnych. Z CDU i samą Angelą Merkel rzecz byłaby do zrobienia. Prawdziwym problemem jest bawarska CSU, siostrzane ugrupowanie partii pani kanclerz, z którym CDU tworzy frakcję w Bundestagu. – Mamy w kraju 17 mln małżeństw i 30 tys. zarejestrowanych związków partnerskich. CDU/CSU powinna reprezentować interesy milczącej większości, a nie hałaśliwej mniejszości – argumentował w niedawnym wywiadzie Aleksander Dobrint, sekretarz generalny CSU.