Dymisja rządu Petra Nečasa okazała się pewnym zaskoczeniem. O ile mało kto wierzył w przetrwanie gabinetu, to obserwatorzy czeskiej sceny politycznej spodziewali się raczej głosowania nad wotum zaufania i parlamentarnej próby sił. Tymczasem o zamiarze rezygnacji Nečas poinformował już w niedzielę wieczorem po powrocie z Warszawy, gdzie brał udział w szczycie Grupy Wyszehradzkiej.
W tej sytuacji głosowanie nad wotum nieufności dla rządu, którego domaga się opozycyjna Partia Socjaldemokratyczna, stało się bezprzedmiotowe.
Zdecyduje prezydent
Losy rządu Republiki Czeskiej znajdą się teraz w rękach prezydenta Miloša Zemana, któremu Nečas złożył dymisję własną i całego rządu. Na nowego premiera głowa państwa może desygnować innego polityka rządzącej koalicji ODS, TOP 09 i LIDEM (na praskiej giełdzie politycznej już wymieniany jest były minister sprawiedliwości Jiří Pospíšil), ale może wskazać także na przedstawiciela opozycji. Może wreszcie zdecydować się na budowę „technicznego rządu fachowców”, który urzędowałby do czasu najbliższych wyborów (odbędą się za rok).
Po spotkaniu ustępującego premiera z prezydentem, do którego doszło na zamku w Lanach, niewiele wiadomo o preferencjach Zemana. Nečas oświadczył, że przeprowadził z prezydentem „długą i szczerą” rozmowę, podczas której Miloš Zeman rozważył różne opcje rozwiązania kryzysu rządowego, jednak opcję przedterminowych wyborów uznał za ostateczność.
Jednocześnie wiele wskazuje też na koniec kariery politycznej Nečasa. Zapowiedział on, że na razie pozostanie szeregowym posłem, jednak nie ma zamiaru brać udziału w zespole ODS prowadzącym negocjacje w sprawie formowania nowego rządu. Na pewno nie stanie do wyborów.