Na razie do ćwiczeń "Steadfast Jazz 2013", które zaplanowano na 2-9 listopada, zgłosiły się 23 państwa, w tym 20 krajów członkowskich sojuszu oraz Ukraina, Finlandia i Macedonia. Są wśród nich najważniejsze państwa zachodnie, USA, Niemcy, Francja, Wielka Brytania, Hiszpania, Włochy.
Moskwie najwyraźniej nie udało się ich przekonać, że jest to prowokacja na terenie nowych państw członkowskich, czyli tych, w których jej zdaniem nie powinny się pojawiać ani wojska z dawnego, mniejszego NATO ani infrastruktura wojskowa.
"Steadfast Jazz 2013" będą przeprowadzone na terenie Polski (poligon w Drawsku), Łotwy, Litwy i Estonii oraz na Morzu Bałtyckim. Z niektórych miejsc do granic Federacji Rosyjskiej będzie pół minuty lotu myśliwcem, dowiedziała się "Rz". Pod wodzą najprawdopodobniej niemieckiego generała będzie ćwiczyło około 6 tysięcy żołnierzy ze wszystkich rodzajów sił zbrojnych - wojsk lądowych, powietrznych i morskich. Mniej więcej połowa z nich to Polacy.
Jak zareaguje na to wszystko Moskwa?
Co nieco może się już wyjaśnić we wrześniu, gdy na terenie Rosji i Białorusi odbędą się manewry "Zapad 1013". Blisko granicy Polski i państw bałtyckich i z udziałem wojsk z promoskiewskich krajów byłego ZSRR, skupionych w anty-NATO, czyli Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym. Poprzednie tego typu manewry polegały na odpieraniu ataku zachodu i tłumieniu powstania wywołanego przez mniejszości, w domyśle głównie Polaków. Rosyjscy generałowie są też znani z wygrażania zachodowi bronią atomową. W przeciwieństwie do Rosji państwa NATO w czasie ćwiczeń nie będą wskazywały wroga, będzie on umowny.