Nie mogę uwierzyć, że strzela do nas nasza armia

Kilkudziesięciu zwolenników obalonego prezydenta Mohameda Mursiego zginęło nad ranem w Kairze. Sympatycy odsuniętego od władzy przez armię Bractwa Muzułmańskiego są w szoku.

Publikacja: 08.07.2013 12:47

Nie mogę uwierzyć, że strzela do nas nasza armia

Foto: AFP

- Nie mogę uwierzyć, że nasza armia strzela do pokojowo nastawionych ludzi. Wśród zabitych są dzieci, co najmniej dwoje – mówi „Rz" z płaczem w głosie Dina Zakaria, działaczka utworzonej przez Bractwo Partii Wolności i Sprawiedliwości.

Do masakry, najpoważniejszej od środy, gdy Mursi został pozbawiony urzędu, doszło o świcie podczas protestu pod klubem oficerskim Gwardii Republikańskiej w Nasr City, na wschodnich przedmieściach Kairu. Armia zapewnia, że otworzyła ogień, bo protestujący zaczęli atakować koszary. Używa wobec nich określenia „terroryści".

Dina Zakaria, która kilkanaście godzin wcześniej była w tej okolicy, mówi: - Nie mamy broni, nie mamy żadnych zbrojnych milicji. Protestować przychodzą zwykli ludzie, z żonami, matkami, dziećmi, nie wszyscy związani z Bractwem Muzułmańskim, bo to co zrobiła armia – zamach na demokrację – nie podoba się i innym.

Mohamed Mursi jest w areszcie, prawdopodobnie właśnie w koszarach w Nasr City. W tej dzielnicy, 10 minut spacerem od koszar, jest meczet Rabaa al-Adawija, najważniejszy punkt oporu politycznego zwolenników obalonego prezydenta. W piątek do dziesiątek tysięcy demonstrantów przemówił tam Mohamed Badia, przywódca Bractwa Muzułmańskiego, o którym wcześniej mówiono, że został aresztowany.

Według danych ministerstwa zdrowia zginęło 43 demonstrantów i jeden oficer. Bractwo mówi o ponad 50 ofiarach śmiertelnych. Ponad 300 osób zostało rannych.

Zobacz Egipt po porannych ostrzałach

Zwolennicy Bractwa protestują głównie na biednych przedmieściach, a zwolennicy nowych porządków świętują głównie na centralnym placu Tahrir. Wychwalają tam armię, która odegrała najważniejszą rolę w pozbawieniu Mursiego władzy, i jej szefa gen. Abdela Fataha as-Sisiego.

Dla izolowanego przez wszystkie siły polityczne i prześladowanego Bractwa to gen. As-Sisi jest teraz głównym wrogiem.

- Nie wiem, dokąd zmierza Egipt. Ale jeżeli generał Sisi wydaje rozkaz zabijania, to zapewne się boi, że może zostać zabity. Bo tak naprawdę to za nami stoi naród, miliony Egipcjan oburzonych atakiem na wolność na demokrację. Nasi przeciwnicy są słabi, ale mają broń – mówi Dina Zakaria, młoda, wykształcona i nosząca kolorową chustę na głowie przedstawicielka partii Bractwa Muzułmańskiego.

Bractwo wydało oświadczenie, w którym zabitych uznało za męczenników. Podkreśliło pełne zaufanie do armii, w której – jego zdaniem - tylko część dowództwa odpowiada za zamach stanu.

Jerzy Haszczyński z Kairu

Zwolennicy Mohameda Mursiego: Armia wyrzuciła demokrację na śmieci

- Nie mogę uwierzyć, że nasza armia strzela do pokojowo nastawionych ludzi. Wśród zabitych są dzieci, co najmniej dwoje – mówi „Rz" z płaczem w głosie Dina Zakaria, działaczka utworzonej przez Bractwo Partii Wolności i Sprawiedliwości.

Do masakry, najpoważniejszej od środy, gdy Mursi został pozbawiony urzędu, doszło o świcie podczas protestu pod klubem oficerskim Gwardii Republikańskiej w Nasr City, na wschodnich przedmieściach Kairu. Armia zapewnia, że otworzyła ogień, bo protestujący zaczęli atakować koszary. Używa wobec nich określenia „terroryści".

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021