Papież przeciw obojętności

Dobrobyt nie może zabijać wrażliwości – tak na Lampedusie Franciszek bronił godności imigrantów.

Publikacja: 09.07.2013 01:24

Papież nie chciał uroczystego przyjęcia, ale setki mieszkańców wyspy wyszło na jego powitanie

Papież nie chciał uroczystego przyjęcia, ale setki mieszkańców wyspy wyszło na jego powitanie

Foto: AFP, Marcello Paternostro Marcello Paternostro

Żadnych polityków i ma być jak najskromniej – takie dwa warunki postawił papież przed wyjazdem na Lampedusę. To niewielka sycylijska wyspa położona bliżej Tunezji (113 km) niż Włoch (176 km), gdzie ma miejsce największy kryzys humanitarny w Europie.

O ile spełnienie pierwszego warunku okazało się łatwe, bo jego treść w ubiegłym tygodniu przekazał arcybiskup Francesco Montenegro, z drugim tak gładko nie poszło. Franciszek wprawił w osłupienie współpracowników, prosząc o rezerwację w samolocie rejsowym. Zajęło im podobno dobrą godzinę przekonanie papieża, że taka podróż jest niemożliwa ze względów dyplomatycznych. Zaraz potem Franciszek oświadczył, że nie ma zamiaru poruszać się po Lampedusie kuloodpornym papamobile. Pożyczono więc dla niego od jednego z mieszkańców wyspy fiata campagnola, takiego, z jakiego korzystali papieże do czasu zamachu na Jana Pawła II w 1981 r. Sęk w tym, że egzemplarz z wyspy był już wysłużony.

Papież nie życzył sobie też żadnego wyjątkowego powitania, choć – jak miało się okazać – akurat tego mieszkańcom wyspy ani imigrantom zabronić nie zdołał. Zanim jeszcze wyruszył na Lampedusę, watykaniści byli pewni, że ta podróż może być symboliczna dla całego pontyfikatu. Tuż po niej też byli zgodni: tak ostrych słów w homiliach Franciszka dotąd nie było.

Uratowani z łodzi

Papież na wyspę przybył statkiem patrolowym włoskiej straży przybrzeżnej, którym w ciągu ostatnich lat sprowadzono na ląd 30 tys. uchodźców z dryfujących łodzi. Franciszka eskortowały dziesiątki rybackich kutrów i łodzi.

Na brzegu witali go uchodźcy, w większości muzułmanie, którym Franciszek z okazji rozpoczynającego się ramadanu życzył „obfitych owoców duchowych". Mieszkańcom wyspy dziękował nie tylko za przyjęcie, ale przede wszystkim za to, że udzielając pomocy przybyszom stali się przykładem solidarności dla społeczeństw zmierzających ku „globalizacji obojętności".

Jednym z symboli wczorajszej wizyty będzie papież wrzucający do wody wieniec z białych i żółtych chryzantem. Oddał w ten sposób hołd tysiącom uchodźców z Afryki, którzy utonęli, próbując dostać się do Europy. Nie dalej jak kilka godzin przed przybyciem papieża mogło dojść do podobnej tragedii – straż przybrzeżna uratowała ponad stu imigrantów z Mali dryfujących w uszkodzonej łodzi kilka kilometrów od brzegu. Włoskie władze szacują, że w ciągu ostatnich dwóch dekad zginęło co najmniej 20 tys. ludzi usiłujących dostać się na wyspę.

– Nasi bracia i siostry starali się uciec z trudnych sytuacji, by znaleźć trochę spokoju i pokoju. Szukali lepszego miejsca dla siebie i dla swoich rodzin, ale znaleźli śmierć – mówił papież na wypełnionym ludźmi stadionie miejskim.

Lampedusa, licząca niewiele ponad 5 tys. mieszkańców, z trudem radzi sobie z napływem uchodźców. W tej chwili jest ich tam około 8 tys., ale sezon nielegalnych prób przedostania się do Włoch wraz z początkiem lata dopiero się zaczyna. W 2011 r., gdy zaczynały się niepokoje związane z arabską wiosną, na Lampedusę dotarło ponad 62  tys. ludzi. Włoski rząd od lat przekonuje inne państwa Europy, że dramat wyspy dotyczy całego kontynentu i wymaga podjęcia wspólnych działań, ale dotąd nic to nie dało.

Msza, którą papież odprawił, miała charakter liturgii pokutnej. – Prosimy Pana o łaskę płaczu nad naszą obojętnością, nad okrucieństwem, które jest na świecie, w nas, także w tych, którzy anonimowo podejmują decyzje społeczno-ekonomiczne, otwierające drogę do dramatów takich jak ten – mówił papież.

Prośba o przebaczenie

– Patrzymy na zmarłego brata leżącego na skraju drogi, myślimy: „biedaczek", i idziemy dalej, bo to nie jest nasza sprawa, i czujemy, że jesteśmy w porządku – mówił Franciszek i krytykował „utratę braterskiej odpowiedzialności".

Podkreślał, że kultura dobrobytu odbiera wrażliwość na wołania o pomoc i prowadzi do tego, że ludzie przyzwyczajają się do cierpienia innych. – Przyzwyczailiśmy się do tego. To nas nie wzrusza, nie interesuje. To nie nasza sprawa – mówił. Homilię zakończył słowami: – Prosimy o przebaczenie za obojętność wobec braci i sióstr, prosimy o przebaczenie za tych, którzy się od nich odwrócili, zamknęli się w swoim dobrobycie, wywołującym znieczulicę. Prosimy o przebaczenie za tych, którzy swymi decyzjami podejmowanymi w wymiarze światowym stworzyli sytuacje prowadzące do tych dramatów.

Zaraz po wizycie pojawiły się komentarze, że wizyta papieża doskonale oddaje wszystko, co zapowiedział tuż po wybraniu na papieża: że chce „Kościoła ubogich dla ubogich". Zaledwie kilka dni temu, podczas ostatniej publicznej mszy porannej w Domu św. Marty, przed wakacyjną przerwą, zapowiedział, że nie należy bać się zmian, które odnowią „struktury stare i przemijające", co odczytano jako długo zapowiadane reformy, w szczególności pogrążonej od lat w skandalach Kurii Watykańskiej.

Pod koniec miesiąca papież pojedzie na Światowe Dni Młodzieży do Rio de Janeiro.

Żadnych polityków i ma być jak najskromniej – takie dwa warunki postawił papież przed wyjazdem na Lampedusę. To niewielka sycylijska wyspa położona bliżej Tunezji (113 km) niż Włoch (176 km), gdzie ma miejsce największy kryzys humanitarny w Europie.

O ile spełnienie pierwszego warunku okazało się łatwe, bo jego treść w ubiegłym tygodniu przekazał arcybiskup Francesco Montenegro, z drugim tak gładko nie poszło. Franciszek wprawił w osłupienie współpracowników, prosząc o rezerwację w samolocie rejsowym. Zajęło im podobno dobrą godzinę przekonanie papieża, że taka podróż jest niemożliwa ze względów dyplomatycznych. Zaraz potem Franciszek oświadczył, że nie ma zamiaru poruszać się po Lampedusie kuloodpornym papamobile. Pożyczono więc dla niego od jednego z mieszkańców wyspy fiata campagnola, takiego, z jakiego korzystali papieże do czasu zamachu na Jana Pawła II w 1981 r. Sęk w tym, że egzemplarz z wyspy był już wysłużony.

Pozostało 81% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021