Dane są szokujące, bo w dwóch wojnach o kaukaską republikę zginęło przeszło 100 tysięcy osób, a odbudowa Groznego kosztowała Rosję wiele miliardów dolarów. To także strategia utrzymania za wszelką cenę Czeczenii w ramach Federacji Rosyjskiej była tym, co kiedyś pozwoliło Władimirowi Putinowi na zyskanie dużej popularności w rosyjskim społeczeństwie. Region został włączony w wyniku brutalnej wojny do imperium carów już w 1859 r.
W sondażu Lewady 24 proc. Rosjan deklaruje, że „przyjęłoby z zadowoleniem" uniezależnienie się Czeczenii, a kolejne 27 proc. przyznaje, że przyjęłoby „obojętnie" taką wiadomość. To dwukrotnie więcej niż w 2009 r., gdy ankieterzy Centrum przeprowadzili podobny sondaż w tej sprawie. Co jeszcze bardziej znaczące, już tylko co dziesiąty Rosjanin uważa, że należy „zrobić wszystko", aby utrzymać w ramach Federacji kaukaską republikę.
Pod rządami mianowanego przez Kreml w 2007 roku prezydenta Ramzana Kadyrowa Czeczenia stopniowo zaczęła i tak coraz bardziej oddalać się od Rosji. Aby utrzymać spokój w regionie i ograniczyć wpływy salafizmu – radykalnej i promowanej przez Arabię Saudyjską wersji islamu – Putin zgodził się na ustanowienie w kaukaskiej republice tradycyjnej odmiany islamu, tzw. sufizmu.
W Czeczenii obowiązują więc daleko idące obostrzenia w sprzedaży alkoholu, dopuszczana jest poligamia, kobiety muszą zakrywać twarz i nie mogą uczestniczyć w zawodach sportowych razem z mężczyznami. W Groznym, mieście odbudowanym od zera dzięki dotacjom Kremla, powstał największy meczet w Europie. Czeczenia, której ludność szybko rośnie pod względem demograficznym, w niczym jednak nie przypomina Rosji.
Strategia Kremla doprowadziła do przekształcenia wojny narodowowyzwoleńczej w konflikt religijny obejmujący cały region Kaukazu, a w szczególności Dagestan. W starciach z ugrupowaniami islamskimi co roku ginie około 700 osób: to wciąż najbardziej krwawy konflikt w Europie.