Na prośbę ONZ Pekin wysyła 400-osobową misję do Mali. To sygnał rosnącego zaangażowania już nie tylko w rejonie Azji Południowo-Wschodniej, ale na całym świecie.
– Chińscy żołnierze będą odpowiedzialni w Mali za ochronę dowództwa misji ONZ MINUSMA oraz kwater, w których żyją uczestnicy misji pokojowej – tłumaczy rzecznik chińskiego ministerstwa obrony Yang Yujun.
W ciągu minionych 25 lat Chiny uczestniczyły aż w 11 misjach pokojowych ONZ, wysyłając łącznie prawie 20 tysięcy osób. To tej pory chodziło jednak o lekarzy, inżynierów i personel pomocniczy. – W tej chwili na całym świecie pod flagą ONZ pracuje w ramach dziewięciu odrębnych misji ponad 1,6 tysiąca chińskich ekspertów. To jeden z największych kontyngentów ze wszystkich państw należących do Narodów Zjednoczonych – podkreśla Yang Yujun.
O przyjazd chińskich wojsk do Mali wystąpiła sama Kwatera Główna ONZ. W styczniu z inicjatywy prezydenta Francois Hollande'a francuskie wojska samodzielnie podjęły interwencję w Mali. Chodziło o wyparcie z północnej części kraju powiązanych z Al-Kaidą islamskich ugrupowań zbrojnych, które mogłyby w końcu zagrozić Europie. Przedłużający się konflikt staje się jednak coraz bardziej niepopularny w samej Francji ze względu na wysokie koszty i bardzo złą koniunkturę gospodarczą. Stąd prezydent Hollande chce jak najszybciej przekazać odpowiedzialność za bezpieczeństwo w Mali Narodom Zjednoczonym. Tyle że ONZ do tej pory nie zdołała przekonać państw zachodniej Europy do wysłania wystarczająco dużych wojsk w region Sahelu.
Co prawda chińskie oddziały będą służyły obok żołnierzy Bundeswehry, ale Niemcy są jednym z nielicznych państw Wspólnoty, które zdecydowało się na takie wsparcie. W powstałą w ten sposób lukę umiejętnie wślizgnęły się Chiny. Pekin już od wielu lat stara się umocnić swoją pozycję w Afryce, przede wszystkim dla zdobycia dostępu do surowców energetycznych. Teraz jednak po raz pierwszy Chińczycy będą starali się odegrać rolę siły, która zapewnia także bezpieczeństwo na kontynencie.