Anna Słojewska z Brukseli
Coraz ludniejszy i szybciej rozwijający się świat potrzebuje wody. Ta jednak często nie przestrzega granic państwowych, co prowadzi do konfliktów. – Będzie ich coraz więcej, bo wody jest mniej, konkurencja rośnie, ludzi przybywa, a klimat się zmienia na niekorzyść. Historycznie największe napięcia wodne występowały na Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej i ciągle są tam problemy. Jednak teraz musimy zwrócić uwagę także na inne regiony Afryki, Południową Azję, czy Chiny – wylicza Peter Gleick z amerykańskiej organizacji pozarządowej Pacific Institute, która opracowała bazę wszystkich konfliktów wodnych w historii świata.
Problem zyskał nawet wymiar polityczny i stał się przedmiotem dyskusji ministrów spraw zagranicznych UE. We wnioskach przyjętych na ostatnim spotkaniu w lipcu uznali oni potrzebę prowadzenia „wodnej dyplomacji”, to znaczy angażowania się w konflikty o wodę i pomoc krajom, gdzie takie problemy występują.
Napięcie i akumulator
Jednym z ostatnich przykładów wodnych napięć jest Azja Środkowa, a konkretnie konflikt między położonymi w górnych biegach rzek Kirgizją i Tadżykistanem a tymi ulokowanymi niżej – Uzbekistanem, Turkmenistanem i Kazachstanem. Kirgizja buduje tamę Kabarata-1, Tadżykistan tamę Rogun.
Uzbecki prezydent Isłam Karimow zapowiedział, że tamy mogą doprowadzić „nie tylko do poważnej konfrontacji, ale nawet do wojny”.