Według A.K. Antony'ego, indyjskiego ministra obrony Do prowokacyjnego ataku miało dojść w rejonie Puncz, gdzie „silnie uzbrojeni pakistańscy terroryści (tak strona indyjska określa islamistów z organizacji Laszkar-e-Taiba) i wojskowi komandosi z zasadzki ostrzelali indyjski patrol. Strona pakistańska zaprzeczyła tym doniesieniom twierdząc, że w ostatnich dniach na spornym obszarze do żadnych walk nie dochodziło. W toczącym się od 60 lat „pełzającym konflikcie" to jednak nic nowego. Obie strony najczęściej zaprzeczają informacjom o wzajemnych prowokacjach i atakach, choć liczba ofiar sięga już kilku tysięcy.
Incydent z pewnością utrudni ewentualne porozumienie pomiędzy Islamabadem a New Delhi, o którym analitycy mówią od czasu lipcowych wyborów w Pakistanie. Wygrał je Nawaz Sharif, a Jedną z jego pierwszych deklaracji była zapowiedź normalizacji stosunków z Indiami, które pozostawały napięte po ostatnim poważnym incydencie ze stycznia bieżącego roku. W wymianie ognia między oboma stronami zgięło wówczas trzech Pakistańczyków i dwóch Hindusów.
Od tego czasu naliczono już także ponad 30 pomniejszych incydentów – np. w poniedziałek wskutek przypadkowego ostrzału ranny został indyjski żołnierz. Eufemizm „pomniejsze incydenty" oznacza jednak także starcia, podczas których obie strony używają moździerzy i broni ciężkiej (do takiej regularnej bitwy doszło ostatnio 27 lipca).
Konflikt w Kaszmirze trwa już od powstania niepodległych Indii i Pakistanu w 1947 r. Oba kraje stoczyły ze sobą dwie wojny kaszmirskie (w latach 1947-48 oraz w 1965 r.) i nadal uważają, że granica (a właściwie linia demarkacyjna) jest niesprawiedliwa. Do tego w kontrolowanej przez Indie części Kaszmiru działa zwalczana przez policję i wojsko partyzantka islamska, której radykalni bojownicy nierzadko organizują zamachy terrorystyczne.
Indie informują o ataku w Kaszmirze