Francuzi ratują honor Unii

Pamięć o Iraku dosięgnęła zjednoczonej Europy: poza Francją żaden kraj Wspólnoty nie wesprze interwencji USA.

Publikacja: 02.09.2013 01:40

Większość Brytyjczyków, Francuzów i Niemców jest przeciwna interwencji w Syrii.

Większość Brytyjczyków, Francuzów i Niemców jest przeciwna interwencji w Syrii.

Foto: AFP

Nawet nad Sekwaną przyłączenie się do amerykańskiej operacji budzi coraz większe kontrowersje. Dzień po czwartkowym głosowaniu w Izbie Gmin, które zmusiło Davida Camerona do wycofania się z planów ataku na Baszara Assada, François Hollande co prawda podtrzymał obietnicę wsparcia Amerykanów.

– Jesteśmy zdecydowani przeprowadzić proporcjonalną, ale też stanowczą akcję przeciwko reżimowi w Damaszku – zapowiedział w wywiadzie dla „Le Monde”.

Jednak z sondażu przeprowadzonego przez dziennik „Le Parisien” wynika, że aż 64 proc. Francuzów jest przeciwnych zaangażowaniu ich kraju w wojnę przeciwko Syrii. Dominuje obawa o powstanie na gruzach syryjskiego reżimu państwa islamskiego, a także przekształcenie wojny domowej w konflikt regionalny.

Atak na Hollande'a

Prawicowa opozycja już wyczuła szansę na zbicie punktów przeciwko socjalistycznemu rządowi. I zażądała, aby podobnie jak w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych także nad Sekwaną parlament uzyskał prawo do zatwierdzenia lub odrzucenia wojennych planów Hollande’a. Debata w tej sprawie, choć na razie bez formalnego głosowania, jest zaplanowana na środę.

– Musimy zdać sobie sprawę ze wszystkich niebezpieczeństw, jakie wiążą się z taką interwencją. Francja nie może tu działać „na doczepkę” kogokolwiek, nawet jeśli są to nasi amerykańscy sojusznicy – przekonuje François Fillon, premier za kadencji prezydenta Nicolasa Sarkozy’ego.

Aby wziąć Hollande’a pod włos i zachęcić do trwania w podjętym postanowieniu, sekretarz stanu John Kerry nazwał Francję „najstarszym sojusznikiem Ameryki”, tym, który wsparł Stany Zjednoczone już w wojnie o niepodległość blisko 250 lat temu.

Klęski unijnej dyplomacji

Ale nawet, jeśli Francja rzeczywiście nie zmieni zdania, i tak pozostanie jedynym krajem zjednoczonej Europy, który faktycznie wesprze Amerykanów. Jest mało prawdopodobne, aby Wielka Brytania, obok Francji drugi kraj Unii, który dysponuje pociskami manewrującymi i ma środki, aby wziąć udział w interwencji, zmienił w tej sprawie zdanie. Z opublikowanego właśnie przez tygodnik „Observer” sondażu wynika, że aż 60 proc. ankietowanych jest przeciwnych zaangażowaniu kraju w syryjski konflikt, a zaledwie 24 proc. popiera takie rozwiązanie. Większość Brytyjczyków uważa, że dowody przeprowadzenia przez Assada ataku chemicznego na przedmieściach Damaszku kilkanaście dni temu są „niewystarczające”.

– Z trudem przełamująca kryzys Europa jest sparaliżowana strachem przed powtórzeniem doświadczenia z Iraku i ponownym wplątaniem się na lata w niezwykle kosztowny konflikt na Bliskim Wschodzie. Brak wspólnego stanowiska krajów UE w tej sprawie to jednak spektakularna porażka unijnej wspólnej polityki zagranicznej – uważa Camille Grand, dyrektor Fundacji Badań Strategicznych w Paryżu.

Niemcy, największa potęga gospodarcza Wspólnoty, w sprawy syryjskie mieszać się nie zamierzają, choć wyrażają polityczne poparcie dla działań Baracka Obamy.

– Nie rozważaliśmy i nie rozważamy wojskowego uderzenia – stawia kropkę na „i” Steffen Seibert, rzecznik niemieckiego rządu.

Włosi nie udostępnią baz

Na trzy tygodnie przed wyborami kanclerz Angela Merkel nie chce iść na przekór pacyfistycznie nastawionej opinii publicznej. Tym bardziej że jej główny oponent, lider SPD Peer Steinbrück, rozpoczął już kampanię pod hasłem „maksymalnej wstrzemięźliwości” wobec reżimu Baszara Assada.

Jeszcze dalej w sprzeciwie wobec interwencji idą Włochy. Ze źródeł dyplomatycznych wiadomo, że kraj nie udostępni swoich baz dla samolotów, które miałyby uderzyć na Syrię (na razie Amerykanie nie planują ataku lotniczego).

– Ta dramatyczna i okrutna wojna może przekształcić się w konflikt regionalny. Tak zawsze się kończy, kiedy podejmuje się ograniczoną interwencję bez mandatu ONZ. Syria przecież zareaguje – przekonuje Emma Bonino, szefowa włoskiej dyplomacji.

Donald Tusk zmienia zdanie

Z przedstawieniem oficjalnego stanowiska Hiszpanii premier Mariano Rajoy czeka na raport inspektorów Narodów Zjednoczonych w sprawie użycia broni chemicznej przez Assada. Madryt udzielił już politycznego poparcia dla Stanów Zjednoczonych w tej sprawie. O udziale hiszpańskich wojsk nic jednak nie słychać.

Niespodziewaną ewolucję w sprawie Syrii przeszedł natomiast w ostatnich dniach premier Donald Tusk. W minionym tygodniu mówił, że „nie podziela wiary czy entuzjazmu tych, którzy sądzą, że taka interwencja przyniesie właściwe efekty czy skutki”. Jednak w niedzielę w trakcie uroczystości w rocznicę wybuchu drugiej wojny światowej na Westerplatte przyznał już, że „interwencja USA w Syrii to reakcja zrozumiała i potrzebna, oby była skuteczna”.

Za poparciem politycznym nie pójdzie jednak udział naszych wojsk w operacji. W tej sprawie premier nie zmienił zdania.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021