Kuracja odchudzająca zamiast nowych podatków

Zwrot w polityce gospodarczej. Francois Hollande obiecuje, że nie będzie więcej podwyżek podatków. Finanse publiczne mają teraz uzdrowić oszczędności.

Publikacja: 17.09.2013 03:34

Francois Hollande

Francois Hollande

Foto: AFP

Od wprowadzenia się do Pałacu Elizejskiego w maju ubiegłego roku Hollande wierzył, że Francja jako bodaj jedyny kraj w Unii zdoła przejść przez kryzys bez zaciskania pasa. W zamian za spadające dochody fiskus chciał zrekompensować nałożeniem na obywateli nowych podatków: w ciągu niespełna półtora roku wzrosły one o blisko 30 mld euro.

Tej strategii prezydent nie chce już jednak kontynuować. W wystąpieniu telewizyjnym w niedzielę wieczorem przyznał, że „podatki stają się zbyt duże". I obiecał, że od przyszłego roku nowych już nie będzie.

To oznacza istotną modyfikację dotychczasowych planów. Nie będzie nowego podatku od zakupu paliwa napędowego. Progi podatków od dochodów osobistych po raz pierwszy od dwóch lat zostaną podwyższone zgodnie z inflacją. Prezydent chce wprowadzenia ulg dla najgorzej zarabiających, które zrekompensują im wprowadzone niedawno opodatkowanie nadgodzin. Kolejne ulgi fiskalne zostaną przyznane tym, którzy zdecydują się na ocieplenie domu lub zainwestują w bardziej efektywny system ogrzewania.

Dlaczego Hollande zmienia strategię?

Powody są zarówno gospodarcze, jak i polityczne.

– Francja doszła do punktu, w którym podnoszenie podatków staje się kontrproduktywne, bo są one tak wysokie, że duszą wzrost gospodarczy. Podniesienie podatków nie powoduje już więc wyższych dochodów do kasy państwa – mówi „Rz" Nicolas Veron, ekonomista Instytutu Bruegla w Brukseli.

Podobne zdanie kilka tygodni wcześniej wyraził już zastępca szefa Komisji Europejskiej Olli Rehn. Jego zdaniem Francja powinna zacząć redukować swój dług, ograniczając wydatki państwa. Bruksela ma prawo do wyrażania opinii o projektach budżetów państw członkowskich, ale nie są one prawnie zobowiązujące.

W tym roku dochody fiskalne we Francji osiągną 46,5 proc. dochodu narodowego, najwięcej ze wszystkich krajów Unii. W połączeniu ze składkami socjalnymi dochody państwa stanowią już 57 proc. PKB – więcej nawet niż w krajach skandynawskich. Jednak mimo tak dużej pazerności państwa Francja nadal musi się zadłużać, aby sfinansować potrzeby państwa: dług kraju w tym roku wyniesie już 92 proc. PKB i stale rośnie.

– Podatki osiągnęły taki poziom, że 8 tysięcy rodzin zapłaciło w ubiegłym roku więcej, niż wynosiły ich dochody. Różnego rodzaju obciążenia fiskalne dublowały się – wskazuje Veron.

W drugim kwartale tego roku francuska gospodarka niespodziewanie wyrwała się z recesji. Mimo wszystko, zdaniem Eurostatu, jej wzrost był anemiczny (0,3 proc. wobec 1,1 proc. w Polsce). Także bezrobocie, według luksemburskiego urzędu statystycznego, jest nad Sekwaną wyższe (11 proc. w lipcu) niż w naszym kraju (10,6 proc.).

Kłopoty gospodarki to jednak niejedyny powód zmiany kursu przez Hollande'a. Równie ważne jest zmęczenie społeczeństwa nadmiernym fiskalizmem, które coraz skuteczniej wykorzystuje zarówno prawicowa opozycja, jak i ambitni politycy wewnątrz Partii Socjalistycznej.

Jean-Francois Cope, przywódca gaullistowskiej partii UMP, obiecał już „cięcia podatków na wielką skalę", jeśli dojdzie do władzy w wyborach 2017 roku. Z kolei minister finansów Laurent Fabius przyznał w Radiu France Inter, że „jest bardzo czuły na to, iż Francuzi mają dosyć podwyżek podatków". Inna działaczka Partii Socjalistycznej i wieloletnia była partnerska Hollande'a Ségolene Royal wezwała z kolei do wprowadzenia „moratorium" na podniesienie podatków. A Bruno Le Roux, przewodniczący frakcji socjalistycznej w Zgromadzeniu Narodowym, ostrzegł, że nie zgodzi się na wprowadzenie nowych należności fiskalnej aż do końca kadencji obecnego parlamentu.

Od wprowadzenia się do Pałacu Elizejskiego w maju ubiegłego roku Hollande wierzył, że Francja jako bodaj jedyny kraj w Unii zdoła przejść przez kryzys bez zaciskania pasa. W zamian za spadające dochody fiskus chciał zrekompensować nałożeniem na obywateli nowych podatków: w ciągu niespełna półtora roku wzrosły one o blisko 30 mld euro.

Tej strategii prezydent nie chce już jednak kontynuować. W wystąpieniu telewizyjnym w niedzielę wieczorem przyznał, że „podatki stają się zbyt duże". I obiecał, że od przyszłego roku nowych już nie będzie.

Pozostało jeszcze 84% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1178
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1177
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1176
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1175
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1174